Bracia odziedziczą również słynny młot Mjollnir i zbudują nowy Asgard – Gimleę. To swoją drogą bardzo ciekawe, bo Gimlea była początkowo jednym z wzgórz Asgardu, które w dziele (Edda Młodsza) islandzkiego poety i historyka Snorrego Sturlusona opisane jest jako „jaśniejsze od słońca”.
Gimlea leży na najbardziej wysuniętym, południowym krańcu Asgardu. Dlaczego to taka zdumiewająca lokalizacja? Wystarczy, że przypomnimy sobie, iż Ragnarok oznaczał w istocie koniec świata i Asgardu. Siedzibę bogów strawił ogień, gwiazdy zgasły, a Ziemię zalało wielkie morze. Co prawda ostatecznie z toni wyłoni się nowy świat, ale chyba mało kto zwrócił uwagę, że będzie to w istocie kawałek dawnego świata…
Ale wróćmy do Magniego i Modiego. W staronordyckim ich imiona oznaczają „siłę” i odwagę”. Podczas gdy Magni został urodzony Thorowi przez olbrzymkę Jarnsaksę, imię matki Modiego nie jest znane. Obaj bogowie są ucieleśnieniem cech swojego ojca, ale czy wiemy o nich coś więcej? Być może kiedyś istniały mity, których byli częstymi bohaterami, ale zachował się tylko jeden, o Thorze, Hrungnirze i Magnim. Posłuchajcie.
Hrungnir był najpotężniejszym ze wszystkich olbrzymów, duchów ciemności, zimy, nocy i grobu, które często są wrogami bogów. Pewnego dnia Odyn zawędrował do Jotunheimu, krainy olbrzymów, gdzie trafił na Hrungnira. Olbrzym, którego imię oznacza „awanturnika” nie rozpoznał boga i zastanawiał się na głos, kim może być ten nieznajomy, którego koń potrafi jeździć w powietrzu i po wodzie. Odyn oczywiście był bardzo dumny ze swojego ośmionożnego rumaka Sleipnira i w przypływie dobrego humoru założył się z Hrungnirem o własną głowę, że Sleipnir prześcignie każdego konia w Jotunheimie. Hrungnir przyjął zakład i dosiadł własnego konia, niezwykłej piękności i siły, o imieniu Gullfasi (Złotogrzywy).
Ścigali się przez błota i strumienie, w poprzek skalistych wzgórz i między potężnymi drzewami w gęstych borach. Zanim olbrzym zdążył się zorientować, przekroczył bramy Asgardu, siedziby bogów. I oczywiście nie dogonił Odyna i Sleipnira. Bogowie zachowali się honorowo i zaprosili olbrzyma na ucztę. Ale Hrungnir wcale nie przyjął lekko swojej przegranej i kiedy się upił, zaczął wołać głosem jak grom, że zabije wszystkich bogów z wyjątkiem Frei i Sif, żony Thora. Bełkotał, że tylko te dwie piękne boginie zabrałby ze sobą do Jotunheimu, jako swe nałożnice. Kiedy bogowie nie zareagowali pomni na prawo gościnności, rozochocony olbrzym krzyknął, że wypije każdą kroplę piwa bogów. Tego już widać było za dużo, bo szybko posłano po Thora, żeby uspokoił awanturnika.
Gdy Thor dotarł na miejsce i usłyszał bluźniercze przechwałki Hrungnira, podniósł swój młot i przygotował się do zabicia olbrzyma na miejscu. Hrungnir dostrzegł, że to nie przelewki i głośno oskarżył Thora o… tchórzostwo, bo przecież syn Odyna właśnie zamierzał zabić nieuzbrojonego gościa. „Twoje imię będzie cieszyło się znacznie większym honorem” – oświadczył olbrzym – „jeśli przyjmiesz moje wyzwanie na pojedynek”. Thor zgodził się bez wahania.
Kiedy nadszedł umówiony czas, Hrungnir wyszedł na pole w pobliżu Jotunheimu, gdzie miał odbyć się pojedynek. Miał na sobie kamienną zbroję, dzierżył kamienną tarczę i groźnie wymachiwał osełką – wybraną przez siebie bronią. Nagle zobaczył błyskawicę i usłyszał nad sobą grzmot. To Thor rzucił się ze swoim młotem na olbrzyma. Ale niepozorna, kamienna osełka, w ręku giganta okazała się zabójczo celną bronią. Kamień uderzył Thora w czoło i… roztrzaskał na kawałki! Ponoć tak właśnie powstał krzemień, z którego zbudowane są wszystkie krzemienie na Ziemi. Młot Thora również uderzył w głowę Hrungnira, ale tym razem to głowa olbrzyma została rozbita, a olbrzym padł martwy.
Ale kiedy Hrungnir z łoskotem walił się na ziemię, jedna z jego nóg przygniotła Thora. Była tak wielka i ciężka, że bóg nie mógł się spod niej wydostać, ani nawet poruszyć. Na domiar złego żaden z Asów nie mógł jej unieść, a próbowali wszyscy. Przy ukochanym pojawiła się też olbrzymka Jarnaksa z zaledwie trzydniowym synem Thora. Nagle malutki Magni zeskoczył z ramion matki i podbiegł do ojca, a ponieważ nie mógł się do niego przytulić, odrzucił precz broniącą mu dostępu do taty nogę martwego giganta.
Bogowie nie mogli wyjść z podziwu nad siłą niemowlaka, który w nagrodę za swój czyn otrzymał Gulfaksiego – rączego konia Hrungnira. I tak oto synek uratował potężnego boga Asgardu. To bardzo pozytywna historia, nie uważacie? Oczywiście jeśli pominiemy dość nieprzyjemne okoliczności śmierci Hrungnira.
Źródła:
https://pantheon.org/articles/h/hrungnir.html
https://pantheon.org/articles/m/magni.html
https://www.wikiwand.com/en/Móði_and_Magni
https://thenorsegods.com/thors-duel-with-hrungnir/
http://www.hurstwic.org/history/articles/mythology/myths/text/hrungnir.htm
Sif. Złotowłosa żona Thora, nordycka bogini płodności i urodzaju
Kim były Norny dla wikingów? Czy były jak Mojry lub Rodzanice?
Jak świętowano pogańskie święto Jul? Czy było wikińskim odpowiednikiem Bożego Narodzenia?
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook