Nie można było, jak dziś, pójść do drogerii na rogu i znaleźć swój ulubiony odcień z pomocą usłużnego personelu. Stawka była wysoka, bo przecież istniały prawa, które miały na celu wymuszenie na kobietach, aby nie nosiły makijażu. Przypomnijmy, że uważano go ówcześnie za formę podstępu lub oszustwa wobec mężczyzn lub mężów. Makijaż uznawano za oszukańczą interpretację tego, jak naprawdę wygląda kobieta, a zatem za przestępstwo. Kobiety po prostu bały się, że zostaną uwięzione lub zabite za czary, konszachty z diabłem i siłami nieczystymi, dlatego stosowanie jakichkolwiek środków upiększających ogromnie się zmniejszyło.
Ale to nie znaczy, że nie było upartych przedstawicielek płci pięknej, które nakazy Kościoła omijały mniejszym lub większym łukiem i kontynuowały wielowiekową tradycję. Najczęstszym sposobem na dodanie koloru było użycie korzeni i kwiatów. Używano też jagód, buraków i korzenia czerwienicy barwierskiej, czyli gatunku rośli z rodziny ogórecznikowatych. Bylina, która posiada bardzo ładne, drobne, niebieskie kwiatki, posiada mocny i gruby korzeń, z którego otrzymywano barwnik w kolorze czerwonym. O właściwościach Alkanna tinctoria wiedziano już w starożytności. Ówczesne kobiety używały czerwienicy, jako szminki. Dziś barwi się nią tkaniny, a także niektóre wyroby cukiernicze i likiery.
Kwiaty, jagody, korzenie i inne naturalnego pochodzenia składniki mieszano z tłuszczami, aby zrobić z nich balsamy lub używano na surowo do wcierania koloru w skórę. Ale nauki Kościoła nie poszły w las. Poza twarzą ważne były również włosy. Ideałem były jasne jak len. Kolor ten był preferowanym, ponieważ anioły często przedstawiano z jasnymi włosami. Aby osiągnąć anielskie piękno, stosowano ciekawe metody. Niektóre, nomen omen, białogłowy, mieszały mikstury z siarki, miodu i ałunu na głowie i siedziały na słońcu, aby rozjaśnić swoje włosy.
Ałun to kolejny znany od starożytności specyfik, a w zasadzie minerał, którego nazwa pochodzi od łacińskiego alunit/alumen i greckiego alum, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „cierpki smak”. Z chemicznego punktu widzenia ałuny to sole podwójne, choć nie musimy zgłębiać aż tak wiedzy w tym temacie, by zrozumieć działanie tego związku glinu. Występujący naturalnie również w Polsce kryształ miał w rzeczywistości dwa zastosowania. Po zwilżeniu (ałun jest łatwo rozpuszczalny w wodzie) można nim było posmarować pachy, a także inne okolice ciała, aby uniknąć przykrego zapachu. Po drugie ałun uśmierza ból i łagodzi podrażnienia, co miało niebagatelne znaczenie dla niewiast z siarką na głowie.
Innym, ponoć równie skutecznym sposobem, było noszenie… naszyjnika z opalem. Ówcześni wierzyli, że noszenie tej ozdoby sprawi, że włosy pozostaną blond. Co ciekawe, później opal kojarzony był ze złym losem i wypadł z łask na wiele dekad.
W każdym razie to najmniej inwazyjny sposób. Można sprawdzić. Wystarczy założyć sznur opali na szyję, a ich moc sprawi, że włosy pozostaną jasne jak u białowłosych dzieciątek. Ponoć z czasem nawet brunetki zyskają kolor złotej pszenicy.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook