Na przestrzeni dziejów legendarni bohaterowie dzierżyli równie znaczący, mityczny oręż. Najbardziej oczywisty – Excalibur, był niezwykłym mieczem króla Artura z Camelot. Równie słynny Zulfiqar został ponoć zesłany z niebios prorokowi Mahometowi, a mityczny Skofnung należał do Rolfa Krake znanego z przekazów i sag (m.in. „Beowulfa”) władcy duńskiego. Nie mniej znaczącym ostrzem jest Durandal, miecz bohatera „Pieśni o Rolandzie”. Roland, Hruodald lub Hruotland, to postać historyczna, jeden z dwunastu parów Francji i siostrzeniec Karola Wielkiego, zaś niezniszczalny miecz można nawet dziś zobaczyć i podziwiać. Pozostaje wbity w skałę w miejscowości Rocamadour w południowej Francji. Niemożliwe?
Chociaż niewiele wiadomo o historycznym Rolandzie, jest on znaczącą postacią w średniowiecznych europejskich opowieściach. Rolanda łączyły więzy krwi z cesarzem Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Karolem Wielkim i zgodnie z legendą, był uznawany za najwspanialszego z Dwunastu Rycerzy, najlepszych wojowników na dworze cesarza. Najbardziej znaną historią dotyczącą Rolanda jest prawdopodobnie opowieść o ostatniej walce rycerza w bitwie pod Roncevaux, wydarzeniu historycznym, które później zostało przerobione na wielkie starcie między chrześcijanami a muzułmanami.
Historia ostatniego boju Rolanda w bitwie pod Roncevaux została opisana w epickim poemacie „La Chanson de Roland”, czyli „Pieśni o Rolandzie”. Durandal miał zostać podarowany Karolowi Wielkiemu przez anioła, który polecił cesarzowi przekazać miecz jednemu z jego hrabiów. Z kolei we włoskim eposie „Orlando Furioso” spisanym przez Lodovico Ariosto czytamy, że Durandal był niegdyś mieczem trojańskiego królewicza Hektora, a Rolandowi podarował go wielki zaklinacz Maugris. Bez względu na pochodzenie, Durandal był cennym i potężnym mieczem. Mógł nawet rozdwoić… górę.
Roland traktował go jak żywą osobę i swego najbliższego przyjaciela. Wspominał z nim bitwy i zachwycał się jego wyglądem. Miecz miał złotą rękojeść, a w niej ukryte relikwie: ząb świętego Piotra, krew świętego Bazylego, włosy świętego Dionizego, strzęp szaty Matki Boskiej. Kiedy umierający Roland postanawia zniszczyć oręż, by nie wpadł w łapy znienawidzonych Saracenów, uderzając nim o skałę rozłupuje grań Pirenejów tworząc przełęcz ponad doliną Gavarnie. Dziś zwana jest ona Brèche de Roland, czyli… Szczerba Rolanda. Miecz okazał się silniejszy od wyniosłych gór.
Roland umiera a po jego duszę schodzą z nieba zastępy aniołów na czele z Gabrielem i Cherubinem (strażnikiem bram raju) oraz Michałem (patronem rycerzy). Rękawicę z jego rąk odbiera Archanioł Gabriel. A miecz? Saraceni nie mogli go wyrwać ze skał. Pozostał w nich do dziś i chociaż już nie widać na nim śladów złota i zardzewiał, wciąż ponoć czeka na bohatera, który wydobędzie go z kamienia i wzniesie przeciwko wrogom.
A prawda? Nie było Saracenów, tylko baskijscy górale, a sama bitwa z 15 sierpnia 778 roku, to w rzeczywistości starcie pomiędzy tylną strażą wycofujących się z Hiszpanii wojsk Karola Wielkiego a Baskami rozwścieczonymi zburzeniem murów ich stolicy, Pampeluny. Rzeczywiście strażą dowodził hrabia Roland i faktem jest, że większość Franków zginęła, w tym sam dowódca. Nie znamy liczb. Prawdopodobnie przełęcz przekraczało 3000 żołnierzy. Natomiast niezaprzeczalnie bitwa na przełęczy Roncevaux była jedyną znacząca porażką, jaką Karol Wielki kiedykolwiek poniósł w swojej udanej karierze wojskowej.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook