W lutym 1497 roku mnich i zakonnik Girolamo Savonarola rozpalił ogień. Wraz ze swoimi zwolennikami zebrał kości do gry, karty, maski karnawałowe, lustra, nagie posągi, rzekomo nieprzyzwoite książki i obrazy, instrumenty, perfumy, a nawet co ładniejsze stroje. Na placu miejskim we Florencji ułożono gigantyczny stos składający się z tysięcy przedmiotów, i podpalono. Wydarzenie to stało się znane jako „ognisko próżności”. Ale dążąc do odnowy duchowej florentczyków, Savonarola nie ustrzegł się przed terrorem i błędami. Jego nieprzejednana postawa zaprowadziła go na szubienicę i stos. Czy można zabić kogoś dwa razy?
Savonarola był kaznodzieją, reformatorem, dominikaninem, przeorem klasztoru św. Marka we Florencji. Piętnował zepsucie świeckie i duchowieństwa, występował przeciwko zeświecczeniu papieży i walczył z zasiadającym na piotrowym tronie Aleksandrem IV. Ale był też postacią uwikłaną w politykę, przywódcą powstania ludowego we Florencji, które zniosło władzę Medyceuszy i przywróciło instytucje republikańskie. Przez trzy lata, od 1494 do 1497 roku, Savonarola sprawował w gruncie rzeczy teokratyczne rządy we Florencji, co nie skończyło się dla niego dobrze.
Zanim zapłonęło „ognisko próżności”, złożone z młokosów i kierowane przez przeora z San Marino grupy przez miesiąc dobijały się do domów florentczyków żądając w jego imieniu, aby pozbyli się znaków i symboli próżności. Gdy nie chcieli oddać dóbr po dobroci, zabierano je przemocą. Ogromne ognisko było w zasadzie ułożoną w siedem stopni piramidą. Ponoć jeden z weneckich kupców, gdy ujrzał niezliczone dobra, zaproponował że wykupi hurtem całe „źródło zepsucia” oferując niewyobrażalną naówczas kwotę dwudziestu tysięcy guldenów. Na kilkupiętrowym stosie znalazły się nie tylko przedmioty zbytku, ale również kultury i sztuki, w tym część pracy Botticellego.
Religijne uniesienie rzeczywiście natchnęło mieszkańców XV-wiecznej Florencji, dotychczas miasta kultury, humanizmu, słynnego z zamiłowania do antyku. Powrót do nauk Kościoła był powszechny, dorosłych i dzieci rekrutowano do grup śpiewających pieśni i psalmy, z których następnie formowano oddziały porządkowych szukających bluźnierców, nieskromnie ubranych kobiet czy hazardzistów. Savonaroli pragnął, aby z Florencji uczynić „drugą Jerozolimę”, czyli miasta wybranego i umiłowanego przez Boga, gdzie Chrystus jest jedynym Królem. Można uznać, że to ostatnie się udało: Intronizację Chrystusa Savonarola przeprowadził na placu Signorii podczas wielkiej procesji religijnej w Niedzielę Palmową 1496 roku.
Własną rolę w tym dziele Savonarola widział jasno. W jednym z kazań powiedział: „Tak jak Bóg wybrał lud Izraela, by został poprowadzony przez Mojżesza przez udrękę ku szczęśliwości, tak teraz lud Florencji zostanie powołany do podobnego zadania pod przewodem jego własnego proroka, nowego Mojżesza. W wieku sabatowym ludzie będą się radować w Nowym Kościele; i będzie tylko jedna trzoda i jeden pasterz”.
23 maja 1498 roku przed siedzibą rady miejskiej we Florencji przy Piazza della Signoria zapłonął kolejny stos – tym razem był on miejscem śmierci Savonaroli i jego dwóch towarzyszy. W zasadzie dominikanów najpierw powieszono – a spaleniu uległy jedynie ciała – ale wizja spalenia na stosie jest o wiele bardziej interesująca zarówno dla Kościoła, wiernych, zwolenników, jak i przeciwników nieprzejednanego kaznodziei. Prochy Savonaroli wrzucono następnie do rzeki Arno, aby nie pozostały po nim żadne relikwia.
Czy gdyby Savonarola nie wystąpił otwarcie przeciwko papieżowi, zachowałby urząd i życie? Być może tak, ale to byłoby sprzeczne z jego przekonaniami i ideałami, którymi się kierował. Stąd również podziw wobec jego postawy, niezależnie od oceny działań i czynów. Ostatecznie papież Aleksander IV, tuż przed śmiercią Savonaroli, udzielił mu odpustu zupełnego, który został z wdzięcznością przyjęty.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook