„Obłędny rycerz” to tytuł filmu sprzed równo dwudziestu lat, w którym główną rolę grał nieodżałowany Heath Ledger. Amerykański aktor wcielił się w postać Williama Thatchera, który udaje, że jest rycerzem i bierze udział w turniejach, żeby zdobyć sławę, fortunę i miłość kobiety. Ponieważ Thatcher to w rzeczywistości niskiego stanu były giermek, przyjmuje miano szlachetnego i walecznego Ulricha von Liechtensteina. Po co to opowiadam?
Podczas gdy w filmie Thatcher wymyśla swoje rycerskie alter-ego, w rzeczywistości Ulryk von Liechtensteina to prawdziwa, a nie fikcyjna postać. Na dodatek Liechtenstein to nie byle kto, ale niemałej sławy rycerz i… poeta. Z autobiograficznego poematu Ulricha zatytułowanego „Frauendienst”, wynika że Ulrich von Liechtenstein przedstawiony w filmie miał wiele wspólnego z żywiołowo zagraną postacią, w którą wcielił się Ledger.
Poematy został napisany przez Ulricha około 1250 roku, tj. około 25 lat przed jego śmiercią w 1275 roku. Liechtenstein jest też wspominany w kilku innych źródłach traktujących o rycerskich pojedynkach i turniejach, z czego można wywnioskować, że był szczególnie utalentowany w tym względzie, nawet jeśli jego własne opisy bohaterskich czynów, których dokonał, wydają się mocno przesadzone.
Nie wiadomo, na ile „Frauendienst” jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, a na ile został zmyślony na potrzeby opowieści, która ilustruje rycerski ideał, by zawsze kochać i szanować swoją damę. Ale możemy założyć, że przynajmniej część historii jest prawdziwa, chociaż trwają spory, która część.
Podobnie jak jego hollywoodzki odpowiednik, Ulrich twierdzi, że wiele z jego wyczynów było inspirowanych przez kobietę, starszą od niego, z wyższego rodu, w której rycerz zakochał się we wczesnych latach młodzieńczych, kiedy służył jako paź. Mimo że zamężna szlachcianka przez lata odrzucała zaloty Ulryka, a nawet otwarcie wyśmiewała się z jego wyglądu z powodu zajęczej wargi, niezłomny rycerz postanowił ją zdobyć.
Mało tego! Jego obsesja na punkcie tej kobiety była tak wielka, że często zakradał się nocą do jej pokoju, aby… umyć ręce w wodzie pozostałej po kąpieli niewiasty swego serca. W chwilach szczególnej słabości zdarzało mu się nawet ów płyn wypić.
Kiedy Ulryk odkrył, że ma talent do walki turniejowych, zaczął brać udział w tego typu widowiskach odziany w barwy swojej ukochanej, dedykując jej swoje liczne zwycięstwa. Ale nie były to zwykłe starcia, a przynajmniej okoliczności im towarzyszące nie były codzienne.
Jednego roku wracając z pielgrzymki do Wiecznego Miasta, waleczny rycerz postanowił zamienić zwykłą wędrówkę w tzw. „podróż Wenus”. W tym celu przebrał się za boginię piękności rozumianą jako alegoria miłości i obiecał, że stoczy tyle pojedynków na kopie, ilu stanie przed nim gotowych do walki przeciwników.
Nie szczędząc pieniędzy na przygotowania zaopatrzył się w bogatą damską garderobę (m. in. w 12 sukien, 30 fantazyjnych koszul, 3 płaszcze i welon, pod którym ukrywał męskie oblicze), zakupił odpowiedni rynsztunek, zgromadził zapas stu kopii, zatrudnił i wspaniale przyodział dwunastu giermków oraz grono sług i muzyków tworzących jego dwór.
Wcześniej rozgłosił swój zamysł wszem i wobec, aby wieści dotarły do przedstawicieli stanu rycerskiego. Aby rzecz nie przebrzmiała, napisał także odpowiedniki współczesnego listu otwartego.
Trasa wiodła z Wenecji do Brzecławia, obecnie miasta w Czechach, czyli w linii prostej grubo ponad pół tysiąca kilometrów. Warto nadmienić, że w 1226 r n.e., kiedy ponoć doszło do tego wydarzenia, była to bardzo długa i niebezpieczna droga, której przebycie mogło zająć długie tygodnie.
Na drodze Ulryka rzeczywiście stanęło liczne grono sławy rycerzy. Według słów samego Liechtensteina, było ich ponad trzystu! Większość nie oparła się sile jego ramienia, zapewne z powodu zaskoczenia, ponieważ von Liechtenstein wyjeżdżał na ubitą ziemię z przypiętymi do hełmu warkoczami i w damskiej odzieży nawleczonej na zbroję.
Ulryk wraz ze swoją odziano na biało świtą potrzebował aż miesiąca, aby uporać się z wszystkimi przeciwnikami i dotrzeć do swoich włości. Co ciekawe, „podróż Wenus” nie była najdziwniejszym z jego przedsięwzięć. Co jeszcze wymyślił i czy zdobył wreszcie damę swego serca? O tym wkrótce.
Źródła:
Dariusz Piwowarczyk, Słynni rycerze Europy. Rycerze w służbie dam i dworu, Iskry 2009
https://www.medievalists.net/2015/10/meet-the-real-ulrich-von-liechtenstein/
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook