Karły były niegdyś bardzo cenne, ale nie doceniano ich za przymiotu umysłu czy osobowość, chociaż było kilka chlubnych wyjątków, lecz za niski wzrost i krępą sylwetkę. Na dawnych dworach miały status zabawek i można było je sprzedawać, oddać lub wyrzucić – jakby w ogóle nie byli ludźmi. Zresztą za takich ich nie uważano. O pochodzeniu karłów deliberowano już od starożytności, natomiast najczęściej zaliczano ich do kategorii potworów, o czym wspomina Anna Brzezińska, autorka powieści pt. „Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach”. Warto dodać, że bohaterką książki Brzezińskiej jest Dosia, jedna z najsłynniejszych karlic owych czasów.
Wielką słabość do karłów miała Katarzyna Medyceńska, natomiast w Hiszpanii popyt na niedorostki – jak ich również zwano, był tak wielki, że powołano do życia specjalną instytucję o nazwie La Sociedad de Compraqueňos, której wyłączne zadanie polegało na wyszukiwaniu i sprzedaży małych ludzi. Ówcześni medycy sądzili, że wygląd karłów spowodowany jest tym, że w czasie stosunku płciowego tylko część nasienia wniknęła do pochwy. Było go po prostu za mało na w pełni ludzką istotę.
Nie mogąc dalej powiększać swojej „kolekcji”, francuska królowa Katarzyna Medycejska posunęła się do hodowli karłów niczym rasowych psów lub koni. Królowa powiadała, że kojarzy je w pary „by hodować potworki na podziw dla swoich lekarzy i otoczenia”. W tym czasie powróciły znane jeszcze ze starożytności, niecne praktyki polegające na krępowaniu noworodków bandażami albo kąpaniu niemowlaków w alkoholu, co miało zapewnić obkurczanie mieści i stawów. Celem tych zabiegów była produkcja karłów z prawidłowo rozwijających się dzieci.
Do Polski niziołki trafiły nie z dworów Europy, ale najpewniej za pośrednictwem zakonu krzyżackiego. Na zamku w Malborku dotknięte karłowatością osoby były atrakcją biesiad i spotkań, a zakupy karłów zostały skrupulatnie odnotowane w krzyżackich księgach rachunkowych już w latach 1399-1409. Jednak za modę na niskich ludzi w granicach dawnej Polski odpowiada królowa Bona, która przebierała ich w stroje błaznów i trefnisiów, aby dostarczali jej rozrywki. Zachował się dowód, że królowa wysłała parę niziołków jako cenny procent do habsburskiego cesarza. Polskiej królowej i tak daleko było pochodzącej z jej ojczystego kraju księżnej Izabelli d’Este, która budowała na swym dworze miniaturowe domy, w których umieszczała odpowiednich proporcji mebelki i wyposażenie, a na finalnie całe rodziny karłów. Swoje „zoo” z dumą prezentowała znamienitym gościom.
Królowa Polski i żona Zygmunta Starego zawdzięcza karłom nie tylko rozrywkę. W 1544 roiku zamachowiec przedostał się do domku myśliwskiego pod Piotrkowem i próbował zaatakować Bonę. Nie dostrzegł jednak leżącego w nogach pani niziołka, o którego się potknął. Trefniś narobił rwetesu, czym zbudził mieszkańców i zmusił złoczyńcę do ucieczki.
Kim były najsłynniejsze karły w historii i czym zasłużyły na pamięć? O tym już następnym razem.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook