Jadący do Orleanu konwój ciężkich wozów ochraniany był przez cztery setki rycerzy pod dowództwem angielskiego namiestnika Normandii Johna Fastolfa. Była to znaczna siła, ale nie dla hrabiego Clermont Karola I, który miał pod sobą blisko cztery tysiące piechoty i kawalerii, w tym bitne oddziały Szkotów pod wodzą Johna Stewarda. Karol I postanowił zniszczyć Anglików i przejąć wozy, na których spodziewał się znaleźć broń i amunicję. Nie wiedział jednak, że kilkaset beczek przewożonych przez Johna Fastolfa zawiera głównie… solone śledzie!
Bitwa, która się rozegrała, przeszłą do historii jako „bitwy o śledzie”. Mało dumna nazwa, ale sam epizod wojenny okazał się dość znaczący w przebiegu wojny stuletniej.
W okresie wojny stuletniej Orlean wciąż pozostawał niezdobyty przez Anglików, będąc jednocześnie najdalej wysuniętym na północ miastem Francji. Zniecierpliwiony angielski król Henryk VI Lancaster nakazał przejąć miasto. Oblężenie trwało od października 1428 roku. Najeźdźcy liczyli, że zmęczą obrońców ciągłymi podjazdami i głodem. Ale Orleańczycy nie zamierzali ulec. Mijały tygodnie, rycerstwo angielskie i burgundzcy sojusznicy ani nie zdobyli miasta, ani nie złamali woli walki obrońców. Ponieważ ogołocili okolicę z wszystkiego, co dało się zjeść, potrzebowali zaopatrzania. Konwój Johna Fastolfa był przeznaczony dla nich.
Zmierzający na pomoc Orleańczykom Karol I miał doskonałą sposobność nie tylko zniszczyć konwój wroga i przejąć zaopatrzenie, ale w przypadku zwycięstwa zyskać również spektakularny efekt propagandowy. Stało się jednak inaczej.
Dysproporcje sił był tak duże, że kiedy 12 lutego 1429 roku angielski konwój zetkną się z armią Francuzów w pobliżu miejscowości Rouvray-Sainte-Croix, pewni swej przewagi sojusznicy Karola I, czyli szkocka piechota dowodzona przez Lorda Wielkiego Konstabla Szkocji Johna Stewarta, natychmiast ruszyli do ataku. Około czterystu lekko opancerzonych piechurów zaatakowało konwój wozów licząc na łatwy łup. Szkoci byli pewni swego do tego stopnia, że zignorowali polecenie hrabiego Clermont, aby wstrzymać się z atakiem do zakończenia ostrzału artyleryjskiego z użyciem bombardier – broni stosunkowo nowej jak na nowe czasy. Aby nie zmasakrować własnych oddziałów, Karol I musiał wstrzymać ostrzał.
W tym czasie Anglicy ustawili blisko trzysta ciężkich wozów w barykady, a pomiędzy nimi ustawili dodatkowo żerdzie z ostrzami, w celu powstrzymania ataku wrażej konnicy. Kiedy Szkoci rzucili się gromadą na bezbronne w ich mniemaniu wozy, zza barykad wyleciały setki strzał. Niebo zrobiło się czarne, a lekkozbrojni Szkoci zostali natychmiast zdziesiątkowani. Ci, którzy nie padli po pierwszej i kolejnych salwach, natrafili na czekających pomiędzy wozami kuszników, którzy dopełnili dzieła zniszczenia. Tylko nieliczni Szkodzi dobiegli do taborów, gdzie nadziali się na piki.
Francuska kawaleria ruszyła sojusznikom z pomocą, ale podobnie jak piechota, zastała skutecznie zatrzymana przez łuczników i kuszników, a ostatecznie rozbiła się na solidnej, najeżonej ostrzami barykadzie z wozów. Widząc skalę pogromu i zamieszanie w oddziałach Karola I, Anglicy ruszyli do kontrataku, uderzając we flanki francuskiej, powolnej piechoty. Uderzenie było dla kilkutysięcznej armii takim zaskoczeniem, że część poszła w rozsypkę, a pozostałe siły zaczęły w nieładzie i okrutnym zamieszaniu wycofywać się w kierunku odwodów. Anglicy usiekli, kogo mogli i wrócili do taborów. Pozostając w zwartej formacji i nie zdejmując ostrzy z boków wozów, niemal natychmiast ruszyli w dalszą drogę, ostatecznie docierając do głównych sił stacjonujących pod Orleanem.
W tym czasie Francuzi liczyli straty. Okazało się, że stracili blisko czterystu ludzi, w tym dowódcę Szkotów, Lorda Wielkiego Konstabla Johna Stewarta. Mieli też mrowie rannych i dogorywających. Liczba zabitych po stronie broniących swych taborów Anglików wyniosła… czterech ludzi.
Francuzi za winnego porażki uznali Karola I, a dodatkowym ciosem dla hrabiego Clermont okazał się fakt, że stracił setki ludzi bijąc się o beczki ze śledziami. Nikt nie chciał pamiętać, że to świętej pamięci John Stewart by odpowiedzialny za nieudany atak, a o śledziach Karol po prostu nie mógł wiedzieć. Podobno Joanna d’Arc przewidziała klęskę Francuzów pod Orleanem, a kiedy Karol I stracił poparcie, wyruszyła miastu z pomocą. W kwietniu 1429 roku Joanna d’Arc przegnała Anglików i oswobodziła miasto. Francuzi ostatecznie pokonali najeźdźców, ale pamięć o ich sromotnej przegranej w „bitwie o śledzie” pozostała i traktowana jest jako główny wątek wielomiesięcznych zmagań dotyczących oblężenia Orleanu.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook