Przyzwoite Zło Króla

Zło Króla

31 stycznia 2020 Wielki Cenzor 0 gruźlica, król, malaria, plaga

Wszyscy mniej lub bardziej obawiamy się obecnie plagi, której źródła upatruje się na targu rybnym w Wuhan. Na pewno nie będzie dla Was pociechą, że w średniowieczu ludzie padali jak muchy i mieli większą szansę zejść z tego padołu łez w wieku niemowlęcym niźli dożyć sędziwych 40 lat. Być może zainteresuje Was jednak fakt, że wśród wielu chorób, których ludzie w ciemnych wiekach musieli się obawiać, było tak zwane „zło króla” (ang. king’s evil), czyli pewna odmiana gruźlicy, a konkretnie gruźlica prosówkowa, która rozprzestrzenia się drogą krwi. Zanim Rober Koch odkrył w 1882 roku prątka gruźlicy, a kilka dekad później opracowano szczepionkę, „galopujące suchoty” stratowały miliony ludzi. Chociaż akurat nie angielskiego poetę Lorda Byrona, który napisał: „Chciałbym umrzeć na gruźlicę” (Nie udało się, zmarł na malarię).  

W średniowieczu o gruźlicy wiedziano niewiele lub zgoła nic. Awicenna i Rhazes opisywali ją jako chorobę zakaźną i niezwykle trudną w leczeniu. Co ciekawe, na obszarach gdzie panowało jeszcze pogaństwo, chorobę utożsamiano z demonicznym psem wygryzającym  opętanemu nim człowiekowi płuca. Kaszel chorego kojarzono bowiem ze szczekaniem psa. 

A dlaczego „zło króla”?  Wierzono, iż królewski dotyk może uleczyć z choroby ze względu na boskie prawo władców. Królom ten przesąd był, nomen omen, na rękę. Członkowie sądów królewskich usilnie wzmacniali propagandę, że osoby cierpiące otrzymujące królewski dotyk są cudownie uzdrawiane. Andre  du Laurens, lekarz francuskiego monarchy Henryka IV Burbona, ogłosił wyniki badań, według których połowa poddanych otrzymujących królewski dotyk została wyleczona w przeciągu kilku dni. Z kolei pararafialne rejestry w Oxfordshire w Anglii, to nie tylko zapisy chrztów, ślubów oraz zgonów, ale również ewidencje osób uprawnionych do królewskiego dotyku, o czym pisze Maulitz i Maulitz w dziele „The King’s Evil in Oxfordshire”. 

Podobno wspomniany Henryk IV dotknął dłonią 1500 osób cierpiących na gruźlicę. Sam biedaczyna nie legł złożony chorobą, ale zginął od trzech ciosów długim nożem myśliwskim zadanymi przez zamachowca. 

I teraz tak się zastanawiam. Może tak dla świętego spokoju należałoby dotknąć niewielkiej dłoni władcy naszego kraju? Jak uważacie?

Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Polecamy również

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

17 − dziesięć =