Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma rzekami, żyła bardzo mądra wróżka. Zwała się Sybilla i pewnego dnia, gdy mrok i ciemność były gęściejsze niż zazwyczaj, przepowiedziała koniec świata. Dokładnie w tysięcznym roku po narodzeniu Chrystusa wszystko co na lądzie i w wodzie miało zginąć. Sczeznąć marnie za sprawą smoka Lewiatana uwięzionego dawien dawno pod Watykanem przez świętego papieża Sylwestra.
W nocy z 999 na 1000 rok mieszkańcy Rzymu, i bez mała całej Europy, truchleli z przerażenia oczekując najgorszego, ale i karmiąc się niewielką nadzieją. Otuchą napawała ich bowiem myśl, że panujący w tym czasie papież również nosił imię Sylwester, acz drugi z kolei. Niektórzy i w tym upatrywali nieszczęścia, bo skoro Sylwester I uwięził potwora, to pewnie Sylwester II, trzymaj nas Panie w opiece, uwolni przedwieczną maszkarę.
Nikt wcześniej, a i niewielu później zaznało równie wielkie trwogi, może poza tymi, którzy za równo tysiąc kolejnych lat wyczekiwali nie mniej straszliwej Pluskwy Milenijnej, o której minstrele śpiewać będą przez wieki, a może i nie. Tymczasem wybiła północ i gwiazdy nadal mocno święciły. Księżyc się pojawił, pohukiwała sowa. Słowem, nic specjalnego się nie działo. Poczwara nie wylazła ze swego leża.
Wybuchła euforia. Ludzie wybiegli na ulice, radowali się, tańczyli i świętowali Nowy Rok. Wino i piwo lało się strumieniami, a papież Sylwester II błogosławił tej nocy wszystkim ludziom słowami Urbi et Orbi, czyli „miastu i światu”.
Od tego czasu i imienia Ojca Świętego nazwy wszystkich zabaw zwą się „sylwestrowymi”. I Wam również życzymy hucznej zabawy! Tylko nie przesadzajcie, bo wiecie, Lewiatan śpi, ale ileż można?
Kiedy świętowano Sylwestra w średniowieczu? Czy wszyscy mieszkańcy Europy obchodzili go jednego dnia?
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook