Zwłoki papieża spoczywały w grobie już od dziewięciu miesięcy, kiedy w styczniu 897 roku zostały wydobyte z krypty. Aby ukryć rozkład i przytłumić odór trupa odziano w pontyfikalne szaty. Następnie przewieziono do bazyliki św. Jana na Lateranie i posadzono na papieskim tronie.
Nieboszczyk był sądzony i „przesłuchiwany” aż trzy dni. Według przekazów oskarżyciel i sędzia w jednym, papież Stefan VI, krzyczał na trupa i obrzucał go najgorszymi obelgami. Młody diakon wybrany na obrońcę Formozusa w zasadzie bał się odezwać. Milczeli również przerażeni świadkowie – zgromadzenie biskupów. Stefan VI oskarżył poprzednika o krzywoprzysięstwo, naruszenie praw kanonicznych i pożądanie papiestwa. Wyrok? Winny!
Zarzuty były absurdalne, ale Stefan nie zamierzał odpuścić i w ramach „kary” sprofanował ciało Formozusa, m.in. poprzez odcięcie trzech palców – którymi papież udzielał błogosławieństw, zerwanie szat papieski i ciąganie po ulicach Rzymu i wreszcie wrzucenie zwłok do zbiorowego grobu dla biedoty. Skąd wzięła się nienawiść Stefana VI?
Zanim został papieżem, Formozus należał do stronnictwa niemieckiego przeciwnego Karolowi II Łysemu, którego zachodniofrankijskie państwo dało później początek Francji. Ówczesny papież Jan XIII aktywnie popierał pierwszego władcę z dynastii Karolingów francuskich, dlatego ekskomunikował Formozusa, cofnął do stanu świeckiego i ostatecznie wygnał z Rzymu.
Szczęśliwie dla Formozusa, Jan VIII został niebawem otruty winem i dla pewności uderzony młotem, co zakończyło jego żywot i pontyfikat, a na tron piotrowej stolicy wybrano Marynusa. Nowy papież zdjął ekskomunikę, a kolejny przywrócił biskupstwo, co w przyszłości pozwoliło Formozusowi zostać zwierzchnikiem Kościoła katolickiego.
Formozus został papieżem w efekcie rozgrywek politycznych. Wstawił się za nim cesarz Gwidon III, ale ceną była zgoda na koronację syna Gwidona – Lamberta ze Spoleto, który został współcesarzem. Aby wyzwolić się spod wpływów władcy, w 893 roku Formozus wezwał króla Arnulfa do wyprawy na Rzym, który zajęto w 896 roku. Formozus koronował Arnulfa na cesarza, co spoletanie uznali oczywiście za zdradę. Formozusa otruto jeszcze tego samego roku. Co ciekawe, jego następca pożył ledwo dwa tygodnie, chociaż podobno zmarł z przyczyn naturalnych. Na kolejnego papieża wybrano Stefana VI, a ponieważ Arnulf opuścił Rzym, Stefan przeszedł na stronę Lamberta ze Spoleto. To Lambert miał zatem na pieńku z Formozusem, a skoro nie mógł go dosięgnąć za życia, wywarł zemstę po śmierci – rękami Stefana VI.
Ale wypełniając rozkazy Lamberta, Stefan VI przypieczętował swój własny los. Publicznie bezczeszczenie zwłok Formozusa wzburzyło rzymski lud. W wyniku zamieszek papież trafił do lochu, gdzie został potajemnie uduszony. Sponiewierane szczątki Formozusa, które Stefan wrzucił do Tybru, szczęśliwie uratowano i finalnie pochowano w bazylice św. Piotra, zresztą tuż obok doczesnych szczątków… Stefana VI. W końcu śmierć pogodziła wszystkich. To pocieszające, nie uważacie?
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook