Wyobraźcie sobie trupy w stanie rozkładu, którym ze zgnitych ciał wystają tu i ówdzie żaby, węże lub pospolite robaki żywiące się padliną. Do tego białe jak śmiertelny całun kościotrupy oraz wersje pośrednie – zmumifikowane zwłoki z czaszkami obciągniętymi zasuszoną skórą, wyszczerzone w martwym uśmiechu pozbawionych warg szczęk…
Korowód tych przerażających zmarłych porywa do tańca żywych przedstawicieli wszystkich stanów. To wyobrażenie było dla ludzi średniowiecza równie łatwe do przywołania, jak dla nas postacie Muminków, ale w przeciwieństwie do nas, oni zetknęli się w pewien sposób ze swoim wyobrażeniem.
Danse macabre, czyli Taniec śmierci, to motyw reprezentowany w późnym średniowieczu i rozpowszechniany poprzez sztukę, literaturę oraz muzykę. Przypominał o równości wszystkich stanów wobec nieuniknionego końca oraz nieistotność spraw przyziemnych w starciu ze śmiercią.
Nieubłagane przemijanie życia i rozkład ciała ludzkiego jako doznanie śmierci, nie było dla średniowiecza przypadkowe. La Danse macabre pojawiło się wraz z epidemią dżumy – jednej z największych epidemii w dziejach ludzkości, która wyludniła świat tak skutecznie, że na odbudowę populacji potrzeba było aż 150 lat! Poczerniałe, zgniłe ciała były codziennością żywych, którzy w każdej chwili spodziewali się znaleźć wśród zmarłych.
Stąd również liczne przedstawienia Tańca śmierci, które znajdziemy również w Polsce, na przykład w stojącym u podnóża Wzgórza Wawelskiego Kościele Bernardynów. O Tańcu Śmierci zapewne uczyliście się w szkole, ale prawdopodobnie nie wiecie, że motyw tańczących pospołu z żywymi trupów wywodzi się od pewnej legendy o orientalnym pochodzeniu. Posłuchajcie.
„Legenda o trzech umarłych i trzech żywych”, która we francuskim oryginale została zatytułowana „Dit des trois Morts et des trois Vifs”, powstała w XIII wieku. Spisał ją Baudoin de Condé – minstrel i poeta przy dworze Margaret II, hrabiny Flandrii. Na przestrzeni wieków historia była wielokrotnie przerabiana, jednak zasadnicza treść przedstawia się następująco:
Trzech możnych młodzieńców natyka się podczas polowania na stary cmentarz. Przemierzając zapomnianą nekropolię odnajdują trzy otwarte trumny, w których leżą trupy w różnych stadiach rozkładu. W niektórych wersjach opowieści zmarli to król, papież i anonimowa mumia, nawet szkielet. Trupy zaczynają opowiadać młodzieńcom o swych minionych osiągnięciach i wielkości oraz czekających wszystkich żyjących śmiertelnym przeznaczeniu. Opowieść toczy się powoli, aż wreszcie uzmysławiamy sobie, że zmarli są dokładnym odbiciem młodzieńców. Podkreślają to słowa, które wypowiadają trupy: „Takimi niegdyś byliśmy, jakimi wy dziś jesteście. Jakimi jesteśmy teraz, takimi i wy będziecie!”. Młodzieńcy odchodzą.
Ale niektóre z wersji tej opowieści kończą się inaczej. Jeden z młodzieńców postanawia po rozmowie ze zmarłymi poddać się pokucie i opuszcza towarzyszy. Jednak dwaj pozostali uznają to za zdradę i go zabijają. Wedy Bóg zsyła na nich śmierć i finalnie to właśnie śmierć triumfuje nad wszystkim. W ten sposób Taniec śmierci łączy się z motywem Triumfu śmierci, czyli trupa lub szkieletu na koniu, który wiedzie za sobą na polu rzezi makabryczny korowód zmarłych i zabitych. Na pewno nie jest to pocieszająca wizja, ale niestety dziś Was z nią zostawię. Miłego dnia.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook