Jeśli istniały istoty, których Asowie szczerze nienawidzili, to były to olbrzymy. Uczucie to było odwzajemnione i stało się oczywiste, że Asgard jest zagrożony przez olbrzymy, które wszczynały wojny bez konkretnego powodu.
Wkrótce po stworzeniu dziewięciu światów, w Asgardzie pojawił się bezimienny gość i zarazem mistrz budowlany. Rzucił bogom rękawice, twierdząc, że wzniesie wokół siedziby bogów mur, któremu nie sprosta żaden olbrzym. Niepokonana granica miała stanąć w ciągu trzech lat, ale nic za darmo.
Przybysz zażądał ręki pięknej Frei jako głównej formy zapłaty. Z jakiegoś powodu chciał również… Słońca i Księżyca. Bogowie długo debatowali i uradzili, że budowla ma stanąć w jeden rok, przy czym nie dadzą do pomocy mistrzowi budowlanemu tylko jedno zwierzę – konia o imieniu Swadelfari. Słońca i Księżyca też nie chcieli przehandlować, natomiast bez większych skrupułów obiecali obcemu małżeństwo z boginią miłości, płodności i magii.
Wydawało się to świetną okazją na dobry interes, ponieważ bogowie byli przekonani, że zadanie nie może zostać wykonane w ciągu jednego roku. Asgard był ogromny, ale budowniczy tak bardzo zmotywowany żeby posiąść Freję, że pracował niemal bez przerwy.
Kiedy okazało się, że może mu się udać, kontrolę na sytuacją postanowił przejąć Loki. Bóg oszustw, psot i kłamstwa posiadał również zdolność przemiany w zwierzę lub człowieka, łącznie ze zmianą płci. Jeśli zaś potrafił zmienić się w kobietę, łososia czy jastrzębia, to z łatwością mógł zmienić się w konia.
Przedostatniego dnia budowy Loki przemienił się w klacz i zwabił ogiera, który pracowicie wypełniał rozkazy swojego pana. Praca stanęła i w rezultacie mur nie został ukończony w wyznaczonym terminie.
Ostatecznie Thor zabił mistrza budowlanego, który okazał się olbrzym w przebraniu. Tymczasem Loki zniknął, a raczej pozostał w ciele klaczy, bo okazało się, że harce ze Swadelfarim doprowadziły do… ciąży.
Słyszeliście o Sleipnirze? Ośmionogim rumaku, na grzbiecie którego Odyn podróżował przez dziewięć światów? To właśnie było źrebię, które urodził Loki – matka legendarnego konia. A może ojciec? Nie, ojcem był przecież pracowity Swadelfari. W nordyckiej mitologii jest wiele takich dziwacznych dla nas opowieści.
Swoją drogą w języku staroislandzkim istnieje słowo bardzo zbliżone do miana rumaka Odyna. Oznacza ono „ślizganie się”. Stąd może umiejętności Sleipnira, który mógł ponoć latać i szybować na wietrze, a także galopować po powierzchni rzek i mórz, a nawet przekroczyć granice zaświatów.
Sleipnir do końca pozostał wierny Odynowi. I nigdy go nie zawiódł. To w sumie pozytywna historia. Oczywiście nie dla olbrzyma z czaszką skruszoną młotem Thora.
Jeśli szukasz więcej wesołych opowieści o nordyckich bogach konieczne zajrzyj do historii o powstaniu Mjolnnir’a – Jak Loki Przedobrzył
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook