Ēostre dała Wielkanocy coś więcej niż tylko nazwę. Jako bogini przynosząca nowe życie, miała silne powiązania z płodnością, którą symbolizowały zarówno jajka, jak i króliki. Zresztą również dziś spece od reklamy nawiązują do żywotności królików każąc im bez końca biegać z bateriami Duracell pod ogonem. Ale króliki pasowały Ojcom Kościoła z jeszcze z jednego powodu…
Żydzi i chrześcijanie nie są jedynymi ludźmi, którzy łączą Wielkanoc z równonocą wiosenną. W rzeczywistości to dość powszechne, że ludzkie kultury zwracają uwagę na cykl rosnących i malejących okresów światła dziennego: jest to stosunkowo prosty sposób na śledzenie pór roku, a tym samym najlepszych okresów na sadzenie i zbieranie plonów. Mówiąc prościej, równonoc wiosenna rozpoczynała czas „życia”, podczas gdy przesilenie zimowe rozpoczynało czas „śmierci” – w ten sposób przyczyniła się do powstania Halloween.
To zatem trafne, że chrześcijańska opowieść o Jezusie powstającym z martwych powinna być związana z wiosną. Większość bóstw zmartwychwstania lub płodnośc ma podobną historię, zaś spośród długiej listy tych mitologicznych postaci warto wskazać jedną: Ēostre.
Ēostre była anglosaską boginią świtu przywracającą życie po zimieRównonoc wiosenna była jej najważniejszym świętem symbolizującym pokonanie mroźnego uścisku najciemniejszej pory roku. Zimę personifikowały różne bóstwa już od czasów starożytnej Grecji i boga zimy Boreasa, natomiast w mitologii celtyckiej była to bogini Cailleach i Beira. Do obu zresztą jeszcze powrócimy.
Od imienia Ēostre wywodzi się angielska nazwa Wielkiej Nocy (Easter), a w zasadzie, to jej imię zostało zastosowane do nazwania miesiąca równonocy: „Eostur-monath”, o czym pisał już w VIII wieku święty Beda, jeden z doktorów Kościoła. Pogańska nazwa przetrwała do czasów chrystianizacji i finalnie obchody zmartwychwstania Jezusa, podczas których „światło – syna/słońca” pokonało „ciemność – śmierci/nocy” zaczęto nazywać Wielkanocą.
Prawdopodobne Ēostre dała Wielkanocy coś więcej niż tylko nazwę. Jako bogini przynosząca nowe życie, miała silne powiązania z płodnością, którą symbolizowały zarówno jajka, jak i króliki. Zresztą również dziś spece od reklamy nawiązują do żywotności królików każąc im bez końca biegać z bateriami Duracell pod ogonem.
Króliki były też związane z historią chrześcijaństwa, ponieważ w średniowieczu wierzono, że mogą się rozmnażać bez utraty dziewictwa, co wiązało się z kultem Matki Boskiej w ikonografii kościelnej. Pojawienie się królika wielkanocnego, swego rodzaju wiosennego Mikołaja, który przynosił jajka grzecznym chłopcom i dziewczynkom, było prawdopodobnie nieuniknione – pierwsze wzmianki o świątecznym zajączku pochodzą z 1682 roku z pism niemieckiego botanika Georga Francka von Franckenau.
Malowanie lub farbowanie jajek czyniło to wydarzenie jeszcze bardziej uroczystym, zwłaszcza przy użyciu koloru czerwonego (oznaczającego poświęcenie) i zielonego (oznaczającego nowe życie). Warto w tym miejscu dodać, że najwcześniejsze doniesienia o królikach pochodzą od Fenicjan, ale faktyczne udomowienie tych futrzaków zawdzięczamy prawdopodobnie dopiero średniowiecznym zakonnikom, za sprawą których zwierzątka trafiły na… europejskie stoły. Zainteresowanie mnichów hodowlą brało się stąd, że płody królicze uznawane były za coś pośredniego między jajkiem a rybą i mogły być spożywane nawet w okresie wielkiego postu, czego zabronił dopiero papież Grzegorz z Tours.
A po co chować jajka? Oczywiście poza frajdą ich odnajdywania przez dzieci? Odnajdywanie jajek pozwalało chrześcijanom na uczestniczenie w odnalezieniu „nowego życia” w Wielkanoc.
Ostatecznie niezależnie od tego czy obchodzicie Wielkanoc i doceniacie symbolikę jaj oraz króliczków, czy niekoniecznie, mamy nadzieję, że wszyscy będziecie mieć wspaniałe Święta w tym roku. I zdrowe. Właściwie to „zdrowe” nawet bardziej. Tego Wam życzymy.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook