Kiedy archeolog z Uniwersytetu Warszawskiego, Miłosz Giersz, badał rozległy, 45-hektarowy obszar wokół znajdującego się w Peru wielopoziomowego mauzoleum kultury Wari, natykał się wciąż na ślady działalności rabusiów. Analizując zdjęcia z powietrza, badacz zainteresował się wielką stertą gruzu, którą złodzieje usypali kopiąc wokół liczne tunele. Przebicie się przez górę urobku zajęło wiele dni, ale to był dopiero początek niezwykłej przygody. Giersz odkrył wspaniały grobowiec z 63 zmumifikowanymi ciałami, w tym trzema należącymi do królowych Wari, cywilizacji poprzedzającej Inków. Co najważniejsze, grób był niesplądrowany i okazał się fenomenem na skalę światową.
El Castillo de Huarmey znajduje się około 300 kilometrów na północ od Limy. Obszar był około 600-900 n.e. centrum imperium Tiwanaku-Wari, państwa obejmującego niegdyś niemal cały obszar dzisiejszego Peru. Kultury przedinkaskie pozostają wielką tajemnicą dla archeologów, ponieważ zachowało się po nich niewiele śladów.
Kiedy archeolodzy przebili się przez rumowisko, zobaczyli komnatę ceremonialną, a w niej kamienny tron. Konstrukcja znajdowała się na niezwykłej posadzce wykonanej z wielkich bloków wysuszonej gliny w kształcie trapezów. Giersz uznał, że trzeba kontynuować wykopaliska, ale pod spodem natknęli się na kolejną przeszkodę: grubą warstwę pokruszonych kamieni. Jak się okazało, trzeba było usunąć ponad 30 ton rumoszu. Badaczy szczególnie zainteresował jeden, mały szczegół. Wśród kamyków natrafili na zasuszone kokony much. Ten fakt mógł oznaczać tylko jedno – gdzieś głębiej znajdują się szczątki organiczne. Usuwając rumowisko odsłonięto znaczący artefakt. Wielkie rzeźbione berło wskazywało na pochówek.
Wreszcie ukazał się właściwy pochówek: rzędy siedzących ciał szczelnie zawiniętych w zetlałe tkaniny. Obok, w trzech małych komorach bocznych, ukryto trzy pochówki królowych Wari i liczne, cenne przedmioty, w tym narzędzia tkackie wykonane ze złota, inkrustowane złotem i srebrem ozdoby do uszu, srebrne misy, noże, puzderka na liście koki, rytualne topory z brązu oraz pojedyncze, niezwykłe okazy rękodzieła dawnych mistrzów, jak np. puchar z alabastru czy barwiona ceramika z wielu zakątków andyjskiego świata.
Z pierwszego odkrytego grobowca królewskiego kultury Tiwanaku-Wari wydobyto w sumie ponad 1200 artefaktów, które są bezcenne nie tylko ze względu na ich wartość materialną, ale przede wszystkim, jako przebogate źródło informacji o tajemniczym, zatartym przez Inków i Hiszpanów imperium i jego królach.
Kokony much, które skłoniły archeologów do usunięcia wielotonowego zwału kamieni, pojawiły się nieprzypadkowo. Badacze są przekonani, że strażnicy grobowca wyjmowali zwłoki z komory i sadzali na tronie w komnacie ceremonialnej. Dzięki temu poddani mogli oddawać cześć królewskim mumiom, które spoglądały na nich niewrażliwe na upływ czasu, spoza granicy życia i śmierci. Minęło 1200 lat i dziś znów patrzą niewidzącym wzrokiem w dal. Ale nie ma już ludu Wari i wielkiego imperium, którego królowe były symbolem.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook