Przyzwoite Polowanie na tura

Polowanie na tura

16 września 2020 Wielki Cenzor 0 biskup, król, polowania, tur

Żyjący w XIII wieku biskup krakowski Paweł nie mógł wytrzymać nawet dnia bez polowania. Żeby nie tracić czasu na przygotowania, psy, sokoły i myśliwi stali w kaplicy, gotowi zaraz po nabożeństwie wyruszyć na łowy. 

Ale biada jeśli ktoś biskupowi przeszkodził w oddawaniu się ulubionemu zajęciu. Pewien nieszczęśnik, myśliwy z drużyny hierarchy Kościoła, niechcący spłoszył kapłanowi zwierzynę. Biskup tak się zezłościł, że chwycił rohatynę i przebił myśliwego, wysyłając go przedwcześnie do królestwa niebieskiego. 

Duchowieństwo i klasztory uzyskały prawo do polowań na własnych ziemiach w XII wieku, ale w 1103 roku Bolesław Krzywousty zadecydował, że prawo króla przoduje przed innymi i kiedy monarcha ściga dzikiego zwierza na kościelnych dobrach, strzelcy klasztorni muszą wstrzymać się z polowaniem. 

To władcy stanowili prawo, co działo się kosztem ludzi z niższych klas, z czasem zupełnie wyrugowanych z możliwości polowania czy choćby chwycenia zająca. Ten przywilej władcy pragnęli zachować dla siebie. Już X i XI królowie utrzymywali na dworach wyspecjalizowane sługi  odpowiedzialne za polowania i dostarczanie na królewskie stoły najdorodniejszych sztuk zwierzyny. Poza łowczymi i podłowczymi, na służbie pozostawali nagłownicy, polownicy, strzelcy, dojeżdżacze, ptasznicy, sokolnicy, bażantarnicy, zwiercicy (dozorcy zwierzyńca). Ważne były również posady stanowniczych (znawców kniei i puszcz rozstawiających myśliwych), objezdników (prowadzących z koni myśliwskie psy), osaczników, szczwaczów, sietniczych (do stawiania, rozwożenia i naprawy sieci), a także kotłowych i psiarczyków. 

Aby sprostać potrzebom królestwa, należało ukrócić chęć polowania wśród ludu. Kary były drakońskie, ale populacja wielu gatunków i tak została mocno przetrzebiona, a niektóre wybito do cna. Potężnego tura nie uratowała nawet to, że polowanie na tego masywnego przedstawiciela parzystokopytnych już od najwcześniejszych czasów feudalnych było przywilejem panującego władcy. Jeszcze za czasów Jagiełły dostrzeżono potrzebę ochrony przodka bydła rogatego. Starania w tym kierunku czynili również władcy z dynastii Wazów. W połowie XVI wieku we wsi Kozłowice na skraju Puszczy Jaktorowskiej osadzono szesnastu leśników z rodzinami, których wyłącznym obowiązkiem była opieka nad turami i ich obrona przed kłusownikami. Ale turowi to już nie pomogło. 

Po majestatycznych turach ostały się jedynie kości i niezwykłej piękności rogi myśliwskie. Jeden z najcenniejszych znajduje się w Sztokholmie w Muzeum Arsenału (Livrustkammaren). To róg jednego z ostatnich żyjących na świecie turów, który padł w 1620 roku w Puszczy Jaktorowskiej. Róg został oprawiony w pozłacane srebro i ozdobiony napisem: „Róg turzy ostatniego turu z Puszczy Sochaczewskiej od wojewody rawskiego Stanisława Radziejowskiego na ten czas starosti sochaczewskiego r. 1620”. Był to dar od starosty sochaczewskiego Stanisława Radziejowskiego dla króla Polski Zygmunta III Wazy. Niezwykły zabytek pozostawał w skarbcu na Zamku Królewskim w Warszawie do czasu, gdy został skradziony podczas najazd Szwecji na Rzeczpospolitą w latach 1655-1660. Żeby go teraz zobaczyć, trzeba przepłynąć Bałtyk.

Źródła:
http://www.muzeum-przyrodnicze.uni.wroc.pl/index.php?go=ciekawe-eksponaty-tur
cejsh.icm.edu.pl › 7-177_183-B._Waingertner.pdf
https://steemit.com/polish/@tapioka/tur-dawny-mieszkaniec-polskiej-puszczy
agro.icm.edu.pl › agro › element › 6.pdf
Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Polecamy również

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

13 − pięć =