Są powody, dla których ludzie w średniowieczu wierzyli, ze podkowy przynoszą szczęście. Po pierwsze były wykonane z żelaza, czyli metalu odpierającego złe duchy. Kolejne przekonanie wzięło się z legendy o świętym Dunstanie, który przechytrzył samego diabła. Posłuchajcie, jak to było…
Dunstan z Canterbury jest postacią historyczną. Żyjący w dziesiątym wieku mnich był opatem klasztoru Glastonbury, a następnie arcybiskupem Canterbury. Historia zapamiętała go również dlatego, że koronował na króla Edwarda Męczennika, któremu błogosławieństwo Dunstana na niewiele się przydało, bo został otruty napitkiem z miodu przez swoją przybraną matkę. Swoją drogą, działo się to we wrotach zamku Corfe, a już otrutego, ale jeszcze siedzącego w siodle króla, podstępna macocha kazała potraktować nożem w plecy. Cios okazał się śmiertelny, ale bezwładne ciało króla nie spadło na ziemię, tylko zaplątało się w strzemieniu spłoszonego konia. Zwierzę poniosło i martwy Edward był wleczony przez pewien czas. Jego ciało odnalazła później ślepa kobieta, dla której to spotkanie okazało się finalnie szczęśliwe (jeśli można tak powiedzieć), bo wieśniaczka cudownie odzyskała wzrok, co skrupulatnie zanotowali ówcześni kronikarze. Mówiąc krótko, w średniowieczu trzeba było uważać z kim się pije. Nawet, a raczej przede wszystkim, jeśli to była rodzina.
Ale wróćmy do św. Dunstana. W młodości mnich pracował jako kowal i pewnego dnia do jego kuźni wszedł… sam diabeł! Dunstan udał, że nie rozpoznaje syna ciemności i zaczął wykuwać podkowy dla czarnego jak smoła wierzchowca piekielnego księcia. Gdy przyszło do podkucia, Dunstan nagle chwycił szatana, wykręcił mu kopyto i przybił podkowę! Oszalały z bólu diabeł został powalony, a przepełniony świętym gniewem Dunstan przybił złemu również drugą podkowę.
Wyjący potępieńczo czart został pozbawiony swych mocy, lecz Dunstan go nie zabił, bo wiedział, że zniszczy tylko powłokę a nie ducha. Zamiast zatem rozłupać mu czerep kowalskim młotem, wymusił obietnicę, że diabeł nigdy już nie wejdzie do domu z podkową na drzwiach. Pan mroku nie miał wyjścia i przystał na tę propozycję.
Od tej pory podkowa przynosi szczęście, ale jeśli chcecie, aby Was również chroniła, powinniście przestrzegać pewnych zasad. Po pierwsze nie można jej zakupić, lecz trzeba samodzielnie zdjąć z końskiego kopyta. Po drugie należy ją przybić do drzwi, lub nad nimi, żelaznymi gwoździami. Trwa dyskusja, w którą stronę podkowa powinna być skierowana. Niektórzy uważają, że absolutnie w górę, aby zapobiec wylewaniu się szczęścia z podkowy.
Inni są święcie przekonani, że musi wskazywać dół, aby szczęście mogło kapać na tych, którzy wchodzą i wychodzą z domostwa. W tej kwestii pozostawiam Wam wolną rękę. A! I nie zapomnijcie przesłać nam fotek z samodzielnego ściągania podkowy. Zdradzę tylko, że gwoździe należy wyciągać prosto i zdejmować od piętki w stronę ściany przedniej kopyta. I nie dajcie się kopnąć, bo spotkacie św. Piotra (a może i św. Dunstana) wcześniej niż byście chcieli. Powodzenia!
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook