Nieprzyzwoite Antykoncepcja w średniowieczu

Antykoncepcja w średniowieczu

18 lutego 2020 Wielki Cenzor 0 antykoncepcja, dzieci, Średniowieczna medycyna, stosunek

Współcześnie ciąży zapobiegamy dzięki wysiłkom przemysłu gumowego i farmaceutycznego. W średniowieczu również połykano różne rzeczy, chociaż bez syntetycznych hormonów

„Zmieszaj starte liście akcji z miodem, a uzyskaną pastę wetrzyj w kawałek bandażu i włóż gałgan do pochwy” – to jedna ze starożytnych, egipskich metod antykoncepcji, a właściwie środek plemnikobójczy. W średniowieczu pojawiły się inne sposoby na niechcianą ciążę. Poza stosunkiem przerywanym, kobiety używały dopochwowo korzenia lilii oraz ruty. Pochodząca z Bałkanów bylina o łacińskiej nazwie Ruta graveolens, czyli po prostu ruta zwyczajna – miała też inne, mniej korzystne w pewnych sytuacjach właściwości, ponieważ była moczopędna i wiatropędna. Mimo to uważana była jednocześnie za afrodyzjak, a kwiaty tego ziela zrywano do plecenia ślubnych wianków. 

W „Kanonie medycyny”, czyli dziele perskiego lekarza i filozofia żyjącego w na przełomie X i XI wieku, zwanego w Europie Awicenną (Abu Ali Ibn Sina), możemy wyczytać, że uczony zaleca przed stosunkiem stosowanie mięty włożonej w szyjkę macicy. Wspomina także o wczesnym środku zabijającym plemniki, czyli olejku cedrowym, którym według Avicenny „powoduje uszkodzenie nasienia” i „uniemożliwia zapłodnienie”. Inne, zdecydowanie mniej higieniczne metody, dopuszczały umieszczanie w kroczu nawozów różnych zwierząt.  

Współcześnie ciąży zapobiegamy dzięki wysiłkom przemysłu gumowego i farmaceutycznego, który poza środkami plemnikobójczymi wytwarza przyjmowane doustnie pigułki. W średniowieczu również połykano różne rzeczy, chociaż bez syntetycznych hormonów. Co ciekawe, długa lista środków przeznaczona była także dla mężczyzn, którym zalecano na przykład picie ziół, w tym jałowca albo mięty, ale również wywarów ze zmielonych, byczych jąder. 

Równie skuteczny był podobno napój, którego receptura pochodzi z XIII-wiecznego tekstu medycznego. Była to zawiesista ciecz na bazie topoli białej i jądra muła, o czym pisze Shirley Green w pracy pt. „The curious history of contraception”. Nie był to na pewno pyszny napitek, ale to i tak nic w porównaniu z metodami dla kobiet. Zalecano im na przykład połykanie żywych os, albo trzykrotne naplucie w pysk żaby. Warto też było wybrać się na grób własnej siostry (o ile akurat zmarła siostra występowała w rodzinie) i trzykrotnie zawołać, że nie miała dzieci.

Niemieckie kobiety mogły wybrać też łagodniejszą metodę antykoncepcji, która wymagała od nich jedynie tego, aby siadły lub położyły się na własnych palcach. Liczbie palców odpowiadała liczba lat, które kobieta chciała być sterylna. Większą skuteczność dawało jednak użycie łapy łasicy  – odrąbanej za życia zwierzęcia, koniecznie samicy. Równie skrajny sposób antykoncepcji wymagał zastosowania palca i odbytu martwego płodu, o czym również wspomina w swym dziele Shirley Green.   

A co jeśli się nie udało i dziecię jednak pojawiło na tym padole łez? Zapiski z tamtych czasów pokazują, że przypadki morderstw niemowląt były nieliczne. Na przykład spośród 4000 udokumentowanych zabójstw w Anglii z XIV wieku, tylko dwa dotyczyły niemowląt, jak wylicza Barbara Hanawalt w pracy pt. „Childrearing among the Lower Classes of Late Medieval England”. 

Gdybyśmy przyłożyli teraz średniowieczną perspektywę do naszych, „ciężkich” czasów, okaże się, że jednak pewien postęp osiągnęliśmy. Przynajmniej w niektórych dziedzinach. 

   

Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Polecamy również

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzynaście − 7 =