W grudniu każdego roku wikingowie świętowali przesilenie zimowe, najdłuższą noc w roku i najkrótszą drogę słońca za dnia. Obchody obejmowały picie, ucztowanie, śpiewy, gry, ofiary dla bogów i duchów przodków. Wielkie świętowanie trwało aż dwanaście dni z rzędu!
Ludy nordyckie nazywały je „Yule”, co wymawia się tak samo jak dzisiejsze słowo oznaczające Boże Narodzenie w Norwegii, czyli „Jul”. Wikingowie wierzyli, że Odyn – wielki bóg i ojciec innych bogów, będzie jeździł po nocnym niebie i odwiedzał ich w domach. Dzieci wikingów zostawiały swoje buty przy palenisku w przeddzień przesilenia zimowego wraz z cukrem i sianem dla ośmionogiego konia Odyna, Sleipnira. Nie był to Rudolf, ale chyba przyznacie, że brzmi jakoś znajomo?
Chrześcijaństwo dotarło do Europy, gdy Wikingowie wciąż mocno wierzyli w swoich pogańskich bogów, ale tradycje nordyckie mieszały się z chrześcijańskimi. W końcu obrzędy Yule przekształciły się w Boże Narodzenie.
Jeśli przyjrzymy się bliżej, zauważymy że wikingowie pielęgnowali wiele zwyczajów, które znamy również dziś i łączymy z tradycją chrześcijanką. Mieli na przykład drzewko. Zielona choinka była często dekorowana małymi figurkami nordyckich bogów, jedzeniem i ubraniami. Wikingowie starali się tym sposobem przywoływać… ducha lasów.
Działo się to na wiele wieków przed choinką świąteczną jaką znamy obecnie. Drzewko bożonarodzeniowe w zasadzie pojawiło się dopiero ok. XVI wieku, chociaż prawdopodobnie występowało wcześniej jako odpowiednik rajskiego „drzewa poznania dobra i zła”, będąc elementem biblijnych misteriów wystawianych w wigilię Bożego Narodzenia.
Weźmy inny symbol. Wieniec Yule był dużym, uplecionym z gałęzi kołem, które wikingowie podpalali i zrzucali lub spuszczali swobodnie z góry lub pagórka. Spadające, rozświetlone koło płonących gałęzi przypominało Słońce. I tym miało być. Powrotem naszej gwiazdy i jej ciepłych, życiodajnych promieni. Badacze folkloru i obrzędów ludów Północy przypuszczają, że wieniec Yule był przodkiem wieńca bożonarodzeniowego, który dziś wieszamy na naszych drzwiach, chociaż w Polsce chyba nieco rzadziej niż innych krajach Zachodu.
Nawet niepozorna jemioła, która jako symbol Świąt zaczęła funkcjonować najpierw na Wyspach Brytyjskich i w tej roli rozpowszechniała się od XVII wieku, nie była obca w tradycji wikingów. W mitologii nordyckiej bóg światła Baldur został zabity właśnie strzałą z jemioły. Skoro tak, to dlaczego wiecznozielona roślina miała być symbolem czegoś innego niż nagła śmierć?
Dlatego, że śmierć Baldura nie była końcem. Łzy jego matki sprawiły, że jagody rośliny zabarwiły się na czerwono. Jemioła symbolizowała więc zmartwychwstanie i nadzieję na koniec zimy. Kolejna analogia? Nasze obrzędy i tradycję są znacznie starsze niż nam się wydaje…
Jak wyglądały średniowieczne Święta Bożego Narodzenia w chrześcijańskiej Europie?
Źródła:
https://via.hi.is/category/viking-celebrations-and-customs/
http://vikingchamber.org/top-8-viking-norse-germanic-holidays
https://www.timenomads.com/the-norse-wheel-of-the-year-viking-calendar-holidays/
https://darachcroft.com/news/the-meaning-of-hogmanay
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook