Prekursorem guzika była fibula, broszka lub szpila służąca do przytrzymania dwóch części odzieży na ramieniu lub klatce piersiowej. Guzik zaczął zastępować te starożytne rozwiązania najpewniej we wczesnym średniowieczu. Ale jego historia wcale nie jest „guzik warta”. Posłuchajcie.
W średniowiecznym poemacie Williama Langlanda zatytułowanym „Widzenie o Piotrze Oraczu” można przeczytać o „botones ouer gylte”, czyli o pozłacanych guzikach. Ówczesne słowo „botones”, które współcześnie występuje w języku angielskim jako poczciwy „button”, ma według lingwistów pochodzenie francuskie – od „bouton” – oznaczające czynność przepychania. Był to zapewne kołek z dziurką i kawałkiem sznurka, który przepychało się przez otwór na krawędzi odzieży – znamy je zresztą również dziś. Możemy zatem założyć, że guzików już wówczas używano.
Ale prekursorem guzika była fibula, broszka lub szpila służąca do przytrzymania dwóch części odzieży na ramieniu lub klatce piersiowej. Guzik zaczął zastępować te starożytne rozwiązania najpewniej we wczesnym średniowieczu. Jednym z najwcześniejszych i zachowanych elementów ubioru jest datowany na II połowę XIV wieku pourpoint Karola de Blois, który stanowi przykład późnośredniowiecznej przeszywanicy. Zadaniem tego typu odzieży było zapewnienie amortyzacji i ochrony przed otarciami od zbroi. Jako jeden z nielicznych oryginalnych gambesonów zachował się do dziś i jest przechowywany w Musee Historique des Tissus w Lyonie.
Ale wśród arystokracji, możnych i królów, guzik był raczej guzem i tak jak inne elementy odzieży, miał podnosić prestiż właściciela. Była bardzo droga zachcianka. Filip Dobry, książę burgundzki (1396-1497) zamówił weneckie, wściekle drogie szklane guziki ozdobione perłami. Kolejny władca, Franciszek I (1494-1547) rozkazał paryskiemu złotnikowi wykonać zestaw guzików z czarnej emalii osadzonych na złocie. Swoja drogą wspomniany król Francji posiadał też szatę zdobioną ponad… trzynastoma tysiącami guzów! Z twardych dowodów, na wyjątkowe znaczenie guzika, warto wspomnieć o zapisie z inwentarzu królowej Szkotów, a następnie królowej Francji Marii I Stuart (1542-1587), która miała czterysta emaliowanych guzików, każdy z rubinem pośrodku.
Guziki mają również wpływ na historię. Ten niewielki przedmiot uratował od niechybnej śmierci generała i siódmego prezydenta USA Adrew Jacksona (1767-1845). Kula z broni palnej odbiła się od dużego, srebrnego guza na kurcie Jacksona i weszła w ciało powyżej serca. Z bliższych nam, polskich akcentów, zachowała się historia o Marcinie Oracewiczu, rzemieślniku z Krakowa, który znajdował się wśród obrońców miasta. Oblężenie Krakowa (27 lipca – 17 sierpnia 1768) miało miejsce podczas konfederacji barskiej, ale pierwszy podjazd nastąpił już 22 czerwca, gdy miasto został zaatakowane przez oddział rosyjski płk. Bocka. Oracewicz, członek Bractwa Kurkowego, widząc rosyjskiego oficera, wypalił do niego dwukrotnie, ale bez skutku. Wtedy oderwał od żupana guz, nabił broń i oddał śmiertelny strzał. Ofiarą guzika krakowskiego pasamonika był Bock, co potwierdzone zostało badaniami – w mogile poległych rosyjskich żołnierzy odnaleziono czaszkę z niezwyczajnie dużą raną nad lewym oczodołem.
Jeśli zainteresował Was ten niewielki przedmiot, który wszyscy doskonale znamy, powinniście wybrać się do Muzeum Guzików w Łowiczu. Zbiory placówki liczą ponad trzy tysiące eksponatów, w tym guziki generalskie, np. Władysława Andersa, Tadeusza Kutrzeby czy Władysława Sikorskiego. Kto wie, może kiedyś historia upomni się o mój albo Twój guzik? Żeby tak się stało, musimy tylko jakoś znacząco zapisać się w dziejach. No to do dzieła!
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook