Przyzwoite Beczka śmiechu.

Beczka śmiechu.

23 października 2020 Wielki Cenzor 0 beczka, czarownica, tortury, wstyd

Zwykła beczka bywała w średniowieczu narzędziem okrutnej tortury. W beczkach kiszono kapustę, trzymano napitki, ale gdy zaszła potrzeba wytaczano je z piwnic, żeby przysposobić do zgoła innych celów…

Schandmantel lub Schandtonne (niem. „płaszcz hańby” lub „beczka wstydu”), to narzędzie znane również pod nazwą „hiszpańskiego płaszcza”, które weszło do użytku w XIII wieku. Schandmantle były wykonane z drewna – najczęściej dębowego i niekiedy wyłożone blachą. W zasadzie przypominały odwrócone wiadro, z dziurą wyciętą na głowę. Ofiary były zmuszane do noszenia ciężkiej konstrukcji w miejscach publicznych, gdzie były obrażane, wyśmiewane, obrzucane zgniłymi warzywami i nieczystościami.  

Schandmanteli używano głównie, jako kary dla kłusowników i prostytutek, ale jak każdy wynalazek, również „beczka wstydu” doczekała się kilku innowacji, by wreszcie stać się narzędziem inkwizycji między XV a XVII wiekiem.  Zachowały się relacje z przetaczania na miejsce kaźni skazanych o czary niewiast w beczkach specjalnej konstrukcji. To z pozoru lekka tortura powodowała olbrzymie cierpienia i rany za sprawą gwoździ, którymi nabijano beczkę. Niezliczone szpikulce dziurawiły i rozrywały ciało ofiary podczas toczenia. 

Niekiedy skazańca po prostu pozostawiano w beczce, na widoku publicznym, wpierw związując go w pozycji kozła i blokując możliwość wciągnięcia członków do środka kijem wsuwanym między nogi i ręce. Ofiara klęczał w niewygodnej pozycji wiele godzin, a niekiedy i dni. W tym czasie musiała załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne do beczki, której nie opróżniano. Nurzanie we własnych ekskrementach, które zaogniały wcześniej zadane rany, prowadziło do niewyobrażalnych katuszy. Zresztą ta samo jak robactwo, które szybko zlatywało się do ofiary i przedostawała do wnętrza beczki szparami pomiędzy klepkami.  

Przetrzymywanie w beczkach niewiast podejrzanych o czary miało również inny cel. Wierzenia ludowe mówiły, że czarownice po dotknięciu ziemi czerpią z niej magiczną moc. Podatni na zabobony słudzy Kościoła szybko zaadoptowali ten przesąd. Aby osłabić siłę złego i sił nieczystych, inkwizytorzy wieszali beczki z oskarżonymi pod sufitem. Tym sposobem stopniowo „beczki wstydu” zamieniły się w „beczki czarownic”. 

Stosunkowo dokładny opis tego narzędzia znajdziemy w relacji świadka procesu oraz egzekucji czternastu kobiet z Doruchowa, procesowanych o czary w 1775 roku: „ (…) w klepkach blisko dna wyrżnięta była dziura dość duża czworograniasta; kobieta wsadzona w beczkę miała ręce i nogi z tyłu związane, które tą dziurą z zewnątrz kołkiem zatknięte były, tak że ani stać ani siedzieć nie mogąc cały czas, aż do egzekucji klęczeć musiała. Każda beczka okryta była płótnem grubem, a na boku przylepiona karteczka z napisem `Jezus, Maryja, Józef` z przyczyny, aby diabli nie mieli do niej przystępu i nie uwolnili swej oblubienicy od śmierci.”  

Jeden z ostatnich przypadków zastosowania beczki jako kary odnotowano w Stanach Zjednoczonych w 1862 roku. Zachowała się nawet notka z gazety: „Nędzny przestępca został sprawnie oprawiony w dębowe ramy, jego głowa wepchnięta przez dziurę wyciętą w jednym końcu beczki, której drugi koniec został usunięty. Biedak błąkał się w najbardziej niepocieszający sposób, szukając całego świata jak na wpół wylęgnięty kurczak”. 

Też uważacie, że ten łagodniejszy wariant „beczki wstydu” mógłby z powodzeniem zastąpić współczesną karę więzienia polegającą na przebywaniu w ciepłym pomieszczeniu z całodziennym wyżywieniem i dostępem do telewizji?   

 

Źródła:
http://torturemuseum.net/en/barrel/
http://www.medievalwarfare.info/torture.htm
https://dziennikpolski24.pl/beczka-czarownic/ar/2452326

 

Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × trzy =