Opowieści o Robin Hoodzie znane są od ponad 600 lat, chociaż legenda miała niewiele wspólnego z rzeczywistością. Ale rozbójnicy istnieli naprawę, tylko zamiast okradać bogatych i dawać biednym okradali wszystkich jak leci, gwałcili i zabijali z byle powodu. Chociaż rzeczywiście przywódcy gangów często pochodzili z arystokracji. Dlaczego?
W średniowieczu (i nie tylko), majątek przechodził wraz z obowiązkami na najstarszego syna, a młodsi synowie nie dostawali często nic. To oznaczało, że jeśli nie mieli środków na utrzymanie rodziny, nie mogli się ożenić. Młodszych synów zazwyczaj wychowywano jako giermków i szkolono do walki.
Tacy mężczyźni utrzymywali się z wojen. Kiedy panował pokój, często stawali się najemnikami lub zwracali ku przestępczości, chyba że udało im się zdobyć na tyle dużo pieniędzy, że mogli zakupić ziemię i się osiedlić. Ponieważ zazwyczaj byli wyszkolonymi żołnierzami, kiedy stawali się pospolitymi rabusiami i w końcu ich chwytano, mogli często liczyć na ułaskawienie. Ale nie za darmo. Królowie potrzebowali bezwzględnych rębajłów pod swoimi rozkazami, szczególnie gdy wyruszali na wojnę.
Jednym ze średniowiecznych gangów, którego wyczyny zostały szczegółowo opisane przez ówczesnych kronikarzy, była banda Folvilles grasująca na początku XIV wieku w Anglii, a konkretnie w okolicach Leicestershire. Z siedmiu synów pomniejszego arystokraty tylko najstarszy odziedziczył dwór i majątek ojca. Pozostali postanowili wzbogacić się w prostszy sposób. Rabowali, gwałcili, porywali i zabijali ludzi. W procederze prawdopodobnie pomagał im najstarszy brat, który zapewniał ochronę i cenne informacje o ofiarach. Co ciekawe, niektórzy z braci byli w różnych okresach łapani, sądzeni za morderstwa i… uniewinniani. Jeden z nich, Ryszard, przywdział nawet habit i został księdzem, świadcząc posługę przez dwadzieścia lat, w wolnych chwilach rabując i gwałcąc.
Wspomniany najstarszy syn Folville’a, John, który odziedziczył majątek, nigdy nie został wyjęty spod prawa. Eustachy, drugi syn, również odziedziczył dwór w pobliżu włości brata, ale uznał, że to za mało. On i jego młodsi bracia dołączyli do dwóch innych szlachciców, żeby wspólnie zabić starego wroga. Działo się to w 1326 roku, a już dwa lata później Eustachy miał na koncie oskarżenia o cztery zabójstwa, gwałt i trzy rabunki, chociaż zapewne to była tylko część jego grzechów. Mimo to członkowie bandy zostali ułaskawieni przez Rogera Mortimera – pierwszego hrabię walijskiej Marchii. Oczywiście po to, ab mogli walczyć za niego przeciw przeciwnikowi Mortimera – hrabiemu Lancaster.
Po zwycięskiej batalii i kolejnym ułaskawieniu, Folvillesowie powrócili do zbójnickiego procederu, a w zasadzie zostali przestępcami do wynajęcie. Jednym z ich najbardziej spektakularnych wyczynów było porwanie bogatego sędziego, sir RichardaWilloughby’ego, który wcześniej ścigał członków gangu. Okradli go i zarządzali wykupu za majątek, którego ekwiwalent stanowiły 866 funty i kilka pensów. W tym kontekście warto dopowiedzieć, że robotnik zarabiał wówczas około 4 pensy dziennie (jeden funt składał się na 250 pensów). 866 funty okupu były więc równe 53 tysiącom dni pracy wykwalifikowanego robotnika. To dokładnie 142 lata.
Po zdobyciu bogactwa Eustachy opuścił gang by się ustatkować, a władzę przejął jego brat Ryszard. Ten sam, który wykorzystując habit używał parafii i swojej pozycji, aby chronić braci i występki gangu. To go jednak nie uratowało. W 1340 roku Ryszard został otoczony w kościele przez innych przestępców do wynajęcia, najętych przez sir Roberta De Colville – wroga rodu Folvilles.
Ryszarda wywleczono ze świątyni i na miejscu ścięto, ale ponieważ był członkiem duchowieństwa, De Colville i jego kompanii musieli później odprawić pokutę za swój czyn. Polegała ona na samobiczowaniu w kościołach podczas śpiewania psalmów. Arystokrata musiał też starać się u papieża o oficjalne ułaskawienie. Ale było warto. Gang Folvilles w końcu przestał istnieć.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook