Zanim nastała era Lewandowskiego piłka była gałą wykonaną ze świńskiego pęcherza wypełnionego trawą lub słomą, a drużyny liczyły nawet po kilkuset zawodników. Strzelano do miejskich bram, natomiast mecze bywały tak zażarte, że czasami miasta zostawały zniszczone. Współcześni kibole nie dorastają do pięt średniowiecznym.
Piłkę nożna od najstarszych wieków praktykowano w wielu kulturach, nawet wśród Aborygenów i Eskimosów. Znali ją również Celtowie i Wikingowie. Starożytni Rzymianie byli wielkimi fanami sportu znanego jako harpastum (pochodzącego od greckiego episkyros), czyli gry polegającej na umieszczeniu piłki poza końcową linią boiska. Różnica polega na tym, że piłkę można było kopać albo biec z nią w rękach, dlatego do harpastum przyznaje się również współczesne rugby.
Harpastum było bardzo popularne wśród legionistów i to dzięki nim rozpowszechniło się na terenie całego Imperium. Dzisiejsze gwiazdy piłki nożnej nie przetrwaliby nawet połowy meczu, ponieważ legioniści grali bardzo ostro. Przeciwnika można było zatrzymać siłą i walczyć z nim o pęcherz lub skórzany wór służący za piłkę. Obalanie również było dozwolone, tak samo jak duszenie. Rannych i nieprzytomnych odciągano na bok, żeby gra mogła toczyć się dalej. Z racji dużej rotacji zawodników (już wiecie dlaczego) zespoły mogły liczyć od pięciu do około trzydziestu zawodników.
Może Was to zdziwi, ale tak jak i dziś doceniano zdrowotne aspekty piłki nożnej. Jak doskonałe ćwiczenie sprawnościowe i wydolnościowe zalecał ją na przykład rzymski lekarz, badacz i pisarz Galen, któremu średniowiecze, a nawet jeszcze odrodzenie, zawdzięcza rozwój nauk medycznych.
Jednak to na Wyspach Brytyjskich gry piłkarskie stały się niemal narodową rozrywką na wiele wieków wcześniej nim Europa zakochała się w mundialu. Wedle angielskich przypowieści prawzorem futbolu był brytyjsko-celtycki zwyczaj triumfalnego kopania odciętych głów zabitych rzymskich żołnierzy na początku czasów historycznych. Według jednej z legend, przy końcu pierwszego tysiąclecia w mieście Chester Anglosasi pokonawszy Duńczyków urządzili zawody, kto silniej i dalej kopnie głowę pokonanego przeciwnika.
Nie wiemy, jakie dystanse osiągano, ale zabawa musiała być przednia skoro z czasem wprowadzono dodatkowych zawodników, a z powodów praktycznych zrezygnowano z kopania głów. W miastach grano w różne odmiany futbolu ludowego (ang. mob football), ale nie miał jak dzisiaj ścisłych reguł, co w praktyce oznaczało, że podczas gry nacierały na siebie dwie masy liczące nawet po kilkuset zawodników. Grano na ulicach miast, zatem infrastruktura miejska była w opałach. Z tego powodu sport ten był wielokrotnie zakazywany edyktami królewskimi, kościelnymi i miejskimi.
Na obszarach wiejskich zawody miały prawdopodobnie inne podłoże i związane były z… ubojem krów. Jednym z niewykorzystanych odpadów były pęcherze moczowe, które napełniano wodą i organizowano różne wyzwania. Trzeba było na przykład wyrwać komuś śliską gałę z rąk lub donieść do drzewa. Nie obywało się bez bójek i walk. W średniowiecznych kronikach zachowały się wpisy piętnujące te proste rozrywki, bo feudałowie i Kościół szybko dostrzegli, że gry odrywały od słusznej pracy i obowiązków. Pierwszy zakaz gry wydano w Anglii w 1477 roku. Co ciekawe na spisanie zasad gry w piłkę trzeba było czekać kilka kolejnych wieków. Nastąpiło to dopiero w 1845 roku w mieście Rugby w środkowej Anglii. Nie mylicie się, nazwa miasta przypadła całej dyscypliny sportu. Piłka nożna wydzieliła się z niej później. Ale to już zupełnie inne dzieje.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook