W średniowiecznych rękopisach pojawiały się zabójcze zajączki. Tańczyły, śpiewały, a niekiedy ściągały skórę z ludzi.
Czy w całym królestwie natury jakiekolwiek stworzenie zagraża nam mniej niż łagodny zajączek? Nasi średniowieczni przodkowie traktowali je bardziej poważniej – zwłaszcza, jeśli potrafili czytać święte teksty, a tym bardziej, jeśli sami rysowali je na marginesach. W dawnych rękopisach spotkamy na krawędziach stron dziwne obrazki z wszelkiego rodzaju potworami, pół-ludźmi, małpami i innymi fantastycznymi istotami. Nawet w księgach religijnych marginesy mają czasami rysunki, które po prostu żartują z mnichów, mniszek i biskupów. A potem są zabójcze zajączki.
Motyw dekoracyjny w postaci małych scenek figuralnych lub zwierzęcych nacechowanych groteskową deformacją, karykaturą lub po prostu humorem, zwane są z francuskiego drolerie (fr. drôlerie „żartobliwe”), a najbardziej popularne były w XIII i XIV wieku. Drolerie czasami przedstawiały też sceny komediowe, jak fryzjer z drewnianą nogą, (co z powodów, które mi umykają, było szczytem średniowiecznej komedii), albo postaci wesołych ludzi piłujących gałąź pod sobą. Na przykłady natrafiamy również w polskich, dawnych tekstach. Drolerie zawiera Psałterz floriański i Graduał Jana Olbrachta.
Radość z „wywróconego do góry świata” wytworzył gatunek „zemsty zająca”, który często ukazywał tchórzostwo lub głupotę ilustrowanej osoby. Jednym z częstych motywów, które pojawiają się na średniowiecznych marginesach, są sceny myśliwskie. Zazwyczaj oznacza to, że króliczek jest ofiarą, ale wcale nierzadko zdarza się, że role się zamieniają i to mały futrzak poluje na myśliwego. Na rysunkach pochodzących z francuskiego średniowiecznego brewiarza z 1302-1304 roku, autorstwa Renauda de Bara, króliki oblegają wieżę, strzelają z kusz, katapult, atakują bramę, ale de Bar na tym nie poprzestaje. W innym miejscu królik dosiada lwa, jest uzbrojony w miecz i tarczę, a za przeciwnika ma łucznika z… muszlą zamiast nóg.
Czasami to odwrócenie ról jest dość urokliwe, bo króliki wykonują wiele różnych, typowo ludzkich zadań i czynności – prowadzą procesję pogrzebową, grają muzykę na różnych instrumentach, jedzą przy stole, ale często wizerunki i przedstawienia są o wiele bardziej złowieszcze. Pojawiają się mordercze zające, które ścinają ludziom głowy, noszą ich związanych – niekiedy na pęczki. Do tego wieszają na drzewach swoich odwiecznych wrogów – psy myśliwskie, czy wreszcie biją ludzi kijami, a nawet ściągają z nich żywcem skórę.
We wspominam brewiarzu Renauda de Bar znajdziemy również scenę, w której to zajączki bronią wieży atakowanej przez psy myśliwskie (walce przygląda się nawet psi król w koronie). Zajączki bronią się pasywnie tarczami i ofensywnie, rzucając w atakujących… własnymi odchodami. Bezpardonowa walka. Żałujecie, że drolerie zniknęły z książek?
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook