Przyzwoite Titivillus. Przeczytasz w 5 minet

Titivillus. Przeczytasz w 5 minet

22 maja 2020 Wielki Cenzor 0 demon, mnisi, teksty, Titivillus

Jeśli szukasz kozła ofiarnego za błędy ortograficzne i stylistyczne w swoich zapiskach, bez szkody dla morale możesz użyć techniki opracowanej przez średniowiecznych mnichów. Obwinialiby oni Titivillusa, „przekleństwo uczonych w Piśmie”, za błędy, które nieuchronnie wkradły się do ich żmudnie wykonanych rękopisów.

Titivillus miał działać jako wysłannik piekieł, aby wprowadzać błędy do prac skrybów. Opisywano go także jako zbierającego gadaninę, która ma miejsce podczas nabożeństw kościelnych, jak również błędnie wymawianie, bełkotane lub pomijane słowa nabożeństwa. Titivillus zabierał je do piekła, żeby wszystkie dokładnie policzyć i finalnie wykorzystać jako dowody na Sądzie Ostatecznym przeciwko sprawcom tych występków. 

Kopiowanie świętych tekstów było w średniowieczu jednym z najważniejszych zajęć mnichów (zaraz po modlitwie), a pomieszczenie do pisania, czyli skryptorium, to jedno z głównych miejsc w klasztorze. Pojedynczy manuskrypt mógł być kompletowany przez lata, chociaż księgi przepisywano zazwyczaj kilku lub nawet kilkunastu mnichów, indywidualnie lub zbiorowo. Błędy i pominięcia w Piśmie Świętym były poważnym problemem również dlatego, że błąd mógł być wielokrotnie kopiowany, zanim został zauważony.

Wynalazek druku pozwolił na znacznie szybsze kopiowanie… pomyłek. Kiedy jeden z XVI-wiecznych papieży zarządził drukowanie Biblii, ogłosił jednocześnie bullę papieską, w której zagroził drukarzom ekskomuniką, jeśli w jakikolwiek sposób zmienią tekst. Jednak druk Biblii był nadal tak słaby, że w każdej kopii trzeba było wycinać i wklejać karteczki korekcyjne. Ten incydent był uważany za jeden z największych triumfów Titivillusa.

Postać przewrotnego diabła był bohaterem niezliczonych kazań i exemplów. W trzynastowiecznym dziele Tractatus de Penitentia pobożnego franciszkanina Jana z Walii, teolog zapisał, że Titivillus „codziennie napełnia fragmentami słów tysiąc worków”. Kolekcjonerskie zapędy Titivillusa mogły się jednak dla niego źle skończyć. W jednej z historii przepełniony wór pęka znienacka w środku kazania, a diabeł pada na ziemię. 

Myślicie, że Titivillus zawinął się do piekła wraz z końcem pracy skrybów i wyeliminowaniem większości błędów w druku? Obecnie sługa piekła nie walczy już z pojedynczymi literami, ale atakuje całe wyrazy. Kiedy piszemy na naszych smartfonach, dla naszej wygody korzystamy ze słownika T9. Ułatwienie polega na przewidywaniu tekstu poprzez odwołanie się do zaimplementowanego w telefonie słownika najczęściej używanych słów, ale algorytm przeszukuje zasoby słów również pod kątem znalezienia listy prawdopodobnych wyrazów. To nawet działa, chyba że do procesu wmiesza się podstępny Titivillus. Co z tego może wyniknąć? Na przykład zamiast „jednej minuty” wysyłasz do szefa wiadomość o spotkaniu na „jedną minetę”… 

Źródła:
http://www.preces-latinae.org/thesaurus/Introductio/Titivillus.html
https://medium.com/publishous/you-don-t-make-writing-mistakes-just-blames-those-errors-on-the-demon-titivillus-e2cd9b2d0779
http://www.edusens.pl/edusensacje/titivillus-chochlik-ktora-sprawia-ze-popelniasz-bledy-w-pisaniu

https://www.pharmaceutical-journal.com/news-and-analysis/opinion/blogs/labelling-errors-just-blame-them-on-the-demon-titivillus/11098220.blog
Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Polecamy również

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa × pięć =