Przyzwoite Jak zdobyć twierdze

Jak zdobyć twierdze

30 kwietnia 2020 Wielki Cenzor 0 krucjata, oblężenie, twierdza, woda

W 1136 roku król Anglii Stefan I z Blois oblegał twierdzę zbuntowanego barona Baldwina z Redvers. Gdy niespodziewanie w dwóch zamkowych studniach zabrakło wody, obrońcy wytoczyli beczki z winem, którego zaczęli używać również do produkcji chleba, gotowania oraz… gaszenia pożarów wywołanych przez Stefana. Wyniszczeni pragnieniem i wiecznie pijani, w końcu poddali zamek. 

Na pewno pamiętacie z niezliczonych filmowych adaptacji oblężenie i szturm na średniowieczne warownie. Jeśli twierdza oparła się pierwszemu natarciu, następowały kolejne, ale gdy siły agresora nie potrafiły przebić się do środka, następowało oblężenie, którego celem było przerwanie i zatrzymanie dostaw do zamku, znękanie obrońców osłabionych głodem i nieustannym stanem gotowości do walki, a wreszcie  pokonanie wyniszczonej załogi. Ale to nie było takie proste… 

Podobno otoczona przez Achajów legendarna Troja wytrwała całe dziesięć lat. Średniowieczne zamki nie mogłyby utrzymać się tak długo, ale niektóre twierdze zaopatrzone były w roczne, a czasem nawet większe racje żywnościowe. Czy to oznaczało tony jedzenia? Niekoniecznie. Trzynastowieczne garnizony były relatywnie małe i w trakcie oblężenia to atakujący mieli problem z zapewnieniem wystarczającej ilości prowiantu. Załoga składająca się z sześćdziesięciu członków mogła oprzeć się siłom dziesięć razy liczniejszym. Bezpieczne przechowywane w zamkowych piwnicach zapasy były uszczuplane bardzo powoli, za to aprowizacja wojska najeźdźców w splądrowanej okolicy nastręczała olbrzymich trudności. 

Logistyka zamkowa rozwijała się bardzo prężnie. Pod koniec trzynastego wieku zapasy pozyskiwano często od dostawców hurtowych. Jaką żywność zamawiano? Z zachowanego spisu z 1266 roku dla niejakiego Johna Huttinga na zaopatrzenie angielskiej fortecy w Rochesterze można dowiedzieć się, że aprowizacja obejmowała 251 śledzi, 50 owiec, 51 zasolonych świń oraz pewną ilość fig, ryżu i rodzynek. To zresztą najczęściej nie głód łamał wolę i uszczuplał siły obrońców. Większym problem stanowił brak… wody. 

Zamkowe ujęcie życiodajnego płynu było jednym z najważniejszych miejsc w twierdzy, ale znajomość hydrotechniki w średniowieczu była już na tyle zaawansowana, że atakujący potrafili wysuszyć lub odciąć źródła zasilające zamkowe studnie. Gdy podczas pierwszej krucjaty muzułmanie oblegali chrześcijan w zamku Xserigoro niedaleko Nicei, odcięli im dostawy wody. Obrońcy cierpieli prawdziwe katusze. Najpierw pili krew swoich koni, później urynę towarzyszy niedoli. W końcu zaczęli   zakopywać się w podmokłej ziemi jak robaki, żeby przyswoić chociaż część wilgoci. Na próżno. Po zaledwie ośmiu dniach bez wody krzyżowcy poddali się i zostali zabici lub sprzedani w niewolę. 

To brak wody często decydował o życiu i śmierci. Być może niedługo poczujemy się jak obrońcy Xserigoro, bo sytuacja hydrologiczna naszego kraju jest katastrofalna, a tegoroczna susza może być najgorszą od stu lat. Oby nie, bo mamy mało koni do picia, a z zapasy uryny też nie są niewyczerpane.  

 

Źródła:
Życie w średniowiecznym zamku, Frances Gies Joseph Gies, Znak 2017
http://www.wladcy.myslenice.net.pl/Anglii/opisy/Stefan%20de%20Blois%20DeChampagne.htm
http://www.castlewales.com/life.html
https://www.ancient.eu/Medieval_Castle/

 

Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

10 − pięć =