Przyzwoite O flagelantach i zarzadzaniu kryzysowym

O flagelantach i zarzadzaniu kryzysowym

27 lutego 2020 Wielki Cenzor 0 czarna smierc, dzuma, europa, flagelanci

Arszenik, dziesięcioletnia melasa i szmaragdy mielone na proszek miał być lekarstwem na dżumę. Ale to jeszcze nic! Czarna śmierć zawitała do Europy w 1347 roku wybijając w kilka lat około 100-125 mln ludzi, czyli mniej więcej jedną trzecią populacji, którą szacujemy na 450 milionów. W niektórych miastach, na przykład francuskiej Albi lub niemieckiej Bremie, wymarła przynajmniej połowa mieszkańców. Po pierwszej fali, przyszły następne. Kolejne nawroty dżumy zabijały tych, którym wcześniej udało się uciec kostusze. W Awinionie trupów było tak dużo, że wrzucano je wprost w nurt Rodanu. W tym ważnym ośrodku handlowym i siedzibie papieży umierało dziennie ponad 400 osób.  Ale rzekami płynęły również jeszcze zdrowe osoby. Takie rzeczy działy się choćby w Niemczech, gdzie podejrzanych o trucie wody pitnej i rozsiewanie pomoru zamykano w beczkach, a następnie spławiano jak włóczkowie (dawni flisacy) drewno. Ponieważ ówcześni lekarze nie znali przyczyn choroby, podejrzany mógł być każdy, a przesąd jakby dżuma mogła zaatakować nawet za spojrzenie na chorą osobę, był powszechny. 

Lekarstwa na dżumę nie było, ale przecież próbowano sobie jakoś radzić, na przykład puszczając choremu krew (co go jeszcze bardziej osłabiało) lub paląc wonne zioła, które jakoby miały oczyszczać powietrze. Można było również siąść w rynsztoku, aby złe morowe powietrze przepędzić smrodem ścieku. Dla szlachetnie urodzonych sposobem na dżumę było wspomniane na wstępie picie mikstury z mielonych szmaragdów, ale to i tak nic w porównaniu do zalecanego przez medyków przyjmowania arszeniku (skrajnie trującego). Ludzie wiary mogli skorzystać z metody polegającej na wędrówce z miasta do miasta połączonej z rytmicznym samobiczowaniem. Grupy po dwie, trzy setki biczowników, zwanych flagelantami, przemierzały cały Stary Kontynent. Było to o tyle wygodniejsze, że mogli biczować się nawzajem. Zwyczajowo taka podróż trwała, o ile broczący krwią biczownik przeżył, równo 33 dni – czyli tyle, ile lat miał Jezus w chwili gdy odchodził do domu Ojca. 

Dla całych miast polecano wybicie wszystkich psów i kotów, co nie mogło pomóc, bo te zwierzęta trzebiły populację szczurów, na których żerowały roznoszące dżumę pchły. Swoją drogą, w niektórych rejonach i krajach morową śmierć utożsamiano właśnie z wielkim, czarnym psem. Widziało go podobno wielu, natomiast bardziej zastanawiające jest to, że według naocznych świadków bestia dzierżyła w łapach potężny miecz służący jej do rozbijania ołtarzy w kościołach. 

Gdy już nic nie pomagało, można było jeszcze zastosować kurację polegającą na goleniu brzuchów żywym kurczakom i przykładaniu ich od obrzękłych miejsc na ciele chorych. Niestety nadzieja na skuteczność tej, przyznajmy oryginalnej, metody, zgasła równie szybko, jak chorzy, którzy się jej poddali. Za to nie poddała się dżuma. Na Starym Kontynencie zmarło blisko 24 mln osób z ok. 75 mln dusz. Około 1430 roku Europę zamieszkiwało już tylko około 20-40 milionów wylęknionych biedaków. Odbudowa populacji do poziomu sprzed ofensywny czarnej śmierci zajęła ponad 150 lat…   

 

Zrodla:
www.britannica.com/event/Black-Death
Austin Alchon, Suzanne (2003). „A pest in the land: new world epidemics in a global perspective”
Waldemar Kowalski (PAP), dzieje.pl „665 lat temu w Europie wybuchła epidemia Czarnej Śmierci”
Rysiek Hałas, histurion.pl „Czarna śmierć – największa epidemia w dziejach”
Terry Deary, Egmont (2018). „To okropne średniowiecze” 
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4013036/
Podobał się artykuł? Podziel się: WhatsApp Google+ LinkedIn Pin It

Polecamy również

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × cztery =