Dziś przypada Międzynarodowy Dzień Mężczyzny. Popularność tego święta nie może mierzyć się z Międzynarodowym Dniem Kobiet, ale już z Światowym Dniem Chomika jak najbardziej (Serio, jest takie święto, przypada 12 kwietnia). My jednak nie zapominamy i dziś zajmiemy się brzydszą płcią, a raczej zgodnie z duchem naszego sklepu, męskim odzieniem…
W średniowieczu trudno było odróżnić odzież męską od damskiej. Najstarszą formą szaty była tunika wspólna dla obu płci i wszystkich warstw społecznych. Tunika to prosty, lniany lub wełniany strój z niewielkim wcięciem pod szyją i długimi, zwężającymi się rękawami. Męskie tuniki były nieco krótsze. Dawniej najważniejsza była wygoda i uniwersalność, a jeśli z myślicie teraz, że tunika to taki trochę szkocki kilt, to nie bardzo, bo pierwsze wzmianki o kilcie są znacznie późniejsze, pochodzą dopiero z XVI stulecia, a poza tym różnica między kiltem a tuniką jest równie wyraźna jak pomiędzy spódnicą a sukienką – najprościej ujmując jedno jest krótkie, drugie długie. Tunika przewiązywana była kolorową krajką (pasamon), czyli wąskim paskiem. Wspólny dla płci był również płaszcz, którego długość i obfitość świadczyła o pozycji. Odmienne było to, że kobiety okrywały oba ramiona, a mężczyźni tylko lewe – dzięki temu mogli swobodnie sięgać po broń.
A spodnie? W obecnym kroju znane są dopiero od XIX wieku, ale w średniowieczu występowały głównie jako dwie, niezależne od siebie rury z materiału. Nogawice przypinano do specjalnego paska zakładanego pod tunikę, który był męskim odpowiednikiem pasa do pończoch. Wyobraźcie to sobie: dwie nogawki bez sekcji wspólnej, na to „sukienka” i jeszcze płaszczyk. Nie brzmi zbyt męsko, prawda? Wszystkiego najlepszego!
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook