Zapytać wprost jakoś nie wypada, ale na szczęście istnieje katalog prób stosowanych w średniowieczu. Oto krótki spis metod jakich używano do rozpoznania dziewicy:
Najbezpieczniej i najprościej… spojrzeć w oczy, które u niecnotliwe panny są „bez blasku, zamglone, a pod dolnymi powiekami pojawiają się sińce”. Ale zdradzić pannę może też nos, sposób chodzenia, a nawet głos! Co ma głos do cnoty lub jej braku?
Ponoć całkiem sporo. Głos dziewicy „wysoki, czysty, u współżyjącej płciowo kobiety przybierał tony niższe, chrypliwe”. Nos też jest bardzo ważny, bo niestety wraz z utratą cnoty „chrząstki traciły jędrność”, a wygląd noska natychmiast zdradzał pannę, bo pojawia się na nim „wyraźne rozdwojenie na koniuszku”.
Jeśli ktoś ma pod ręką pszczołę, też się nada. Zdaniem średniowiecznych autorytetów podrażnione pszczoły nie żądlą dziewic, natomiast fałszywe skromnisie można dodatkowo zdemaskować po… zapachu potu – bardziej intensywny to dowód, że panna została zdeflorowana.
Specjaliści od dziewic mogli ujawnić prawdę nawet po wyglądzie lica dziewczyny. Delikatny meszek na policzkach, podbródku i wargach dziewicy miał znikać po pierwszym zbliżeniu seksualnym z mężczyzną.
Gdy badanie wzrokowe nie dawało mimo wszystko jednoznacznego wyniku, należało zabrać się do rzeczy z… drugiej strony. Otóż „włosy łonowe dziewic były proste, a ich kędzierzawość, zwinięcie w pierścienie, powstawały w wyniku powtarzającego się tarcia w czasie obcowania płciowego”. Stosowano również ocenę zawartości wejścia do pochwy, czy nawet zabarwienia sromu.
Nie wszystkie metody badania nadają się obecnie do przytoczenia, szczególnie jeśli jesteście tuż przed lub po posiłku, dlatego przytoczę może mniej dosadne i skrajne.
Nawet teraz możecie sprawdzić wybrankę swego serca poprzez godzinną kąpiel panny w naparze z ziół dziurawca, łobody, rdestu i liści topoli. Dawniej sądzono, że kąpiel w wymienionych ingrediencjach obkurczał i ujędrniał dziewicze narządy płciowe, w odróżnieniu od naruszonych, które zwiotczały, czynią je miękkimi.
Nie wspomnieliśmy jeszcze o próbach, które wymagały od panny nieco więcej wysiłku niż pokazania… policzka, albo uskutecznienia przyjemniej w gruncie rzeczy kąpieli.
Według średniowiecznych specjalistów dziewica mogła rozdmuchać na nowo… świeżo zgaszone węgle, czemu zdeflorowana białogłowa oczywiście sprostać nie zdoła.
Z kolei tylko cnotliwa panna może podnieść ze stołu do ust wypełnioną po brzegi szklanicę bez uronienia ani kropli zawartości.
Ażeby mieć stuprocentową pewność nienaruszonej błony dziewiczej należy sproszkowany kwiat lilii (symbol dziewictwa) moczyć przed trzy dni w wodzie, a na koniec podać dziewczęciu do wypicia. Niecnotliwa panna odczuwa natychmiastową potrzebę… oddania moczu.
Takie samo działanie miał wywoływać korzeń rzepy, powoju, palony bluszcz, a nawet nagłe podsunięcie pod nos liścia sałaty. Powszechnie wierzono, że malwa podlana moczem dziewczyny, która utraciła dziewictwo, więdła i schła w błyskawicznym tempie.
W wyniki przedstawionych testów wierzono ślepo i bezkrytycznie. Bywało, że rezultat sugerujący utratę dziewictwa powodował bardzo srogie konsekwencje zarówno dla kobiety, jak i dla sprawcy defloracji. Za udowodniony raptus puellae (gwałt na dziewicy) karano mężczyzn śmiercią lub przybiciem za genitalia do… poręczy mostu.
Dziewczyna też nie miała lekko. Lud nakładał na tę, która zbłądziła, publiczne pohańbienie. Zmuszano niecnotliwą do jazdy na miotle pod krzyż przydrożny, gdzie leżąc twarzą do ziemi prosiła Boga o wybaczenie. Niekiedy zamykano upadłą w kunie u wrót kościelnych. I wreszcie „wyświecano” (wydalano bezpowrotnie) z miasta czy wioski. Gdyby to działo się dziś… Wyobrażacie sobie te opustoszałe wioski i miasta?
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook