„Malec nie mógł też ssać piersi matki, bo by ją pokuł swymi kolcami. Leżał tak za piecem osiem lat, w końcu ojciec miał go już dość i pragnął jego śmierci: ale Jasio-Jeżyk nie umierał, tylko leżał sobie za piecem.”
W oryginale braci Grimm baśń zawarta w zbiorze opublikowanym w 1815 roku nosi tytuł „Hans mein Igel” ( w polskim wydaniu „Jasio-Jeżyk”) i jest kolejną opowieścią, którą możecie przeczytać swoim dzieciom jeśli uznacie, że baśnie należy serwować maluchom w pierwotnym kształcie, bez ingerencji dawnych i współczesnych cenzorów. Oczywiście równie dobrze możecie pozwolić dziateczkom oglądać „Teksańską masakrę piłą mechaniczną” – efekt psychologiczny będzie zapewne podobny.
Dlaczego właściwie Hans-Jeż leżał biedaczyna za piecem osiem lat, od dnia urodzin?
Pewien chłop zapragnął mieć syna, ale szło mu w tym względzie niesporo, aż któregoś dnia rozgniewał się dogadywaniem innych mężczyzn i rzekł: „Muszę mieć dziecko i basta, niechby to był nawet jeż!”. Jak to w baśniach bywa, przekleństwo się spełniło i żona gospodarza powiła dziecię, które od góry było jeżem, a od dołu chłopcem. Odmieńca ochrzczono, ale zaraz rzucono na wiele lat za wspomniany piec. Chłopiec-jeż nie umarł, „tylko sobie leżał”. Rozwiązania tej zagadki w treści nie znajdziecie.
Dalej jest jeszcze dziwniej, bo po ośmiu latach chłop niespodziewanie postanawia kupić coś synkowi na jarmarku i przynosi na jego życzenie… dudy, a zaraz potem Jasio-Jeżyk prosi ojca, by podkuł mu koguta, na którym zamierza odjechać w świat i nigdy już nie powrócić.
Współcześni interpretatorzy i poszukiwacze ukrytych znaczeń dawno rozwikłali zagadkę okrutnych bajek braci Grimm. O Jasiu-Jeżyku dowiadujemy się, że chłopiec odkrył na zapiecku dwie rzeczy – wrażliwość na sztukę i… własną jurność. Przytoczę Wam fragment interpretacji z basnienawarsztacie.pl, żeby ta myśl mogła zostać z Wami na zawsze: „ (…) Bo kogut to przecież najbardziej jurny ptak w obejściu. Stąd zresztą zwyczaj serwowania rosołu podczas wesela. Żeby się młodym chciało i żeby potomstwo było. Nasz Jasio daje się ponieść takiemu kogutowi, ale ptak równoważony jest przez dudy. Pierwiastek dionizyjski łączy się z pierwiastkiem apollińskim.” Polecam cały tekst. Można dowiedzieć się wielu rzeczy, o których bracia Grimm, ani prości ludzie wymyślający opowieści, nie mieli zapewne pojęcia.
Jak potoczyły się losy Jasia-Jeżyka? Trafia do lasu, gdzie latami pasie stado świń i osłów. Gdy zwierzęta nie mieszczą się już dziczy, pędzi je z powrotem do wsi ojca i zarządza wielkie świniobicie: „(…) ależ to było używanie, kwik zarzynanych wieprzy rozlegał się daleko po całej okolicy!”.
Ostatecznie Jasiu-Jeżyk poznaje piękną i dobrą królewnę, chociaż po drodze trafia mu się również mniej przystępna, z której zdziera szaty i kłuje całą do krwi swoimi kolcami. [Spoiler] Dobra królewnę bierze za żonę, a podczas pierwszej wspólnej nocy zrzuca skórę jeża. Strażnicy królewscy wrzucają powłokę do ognia i tym sposobem uwalniają Jasia od złego uroku.
A ojciec, który Jasia-Jeża rzucił za piec i czekał aż chłopiec zemrze? Syn przyjeżdża do niego wraz małżonką i zabiera do swojego królestwa, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Piękna baśń. I bardzo pouczająca. Nie uważacie?
Źródła:
Baśnie braci Grimm. Tom 2. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza. Warszawa 1986. ISBN 83-205-3775-4
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook