Dobra impreza w średniowieczu? Proszę bardzo! Choreomania, czyli „plaga tańca”. Znane są liczne przykłady i jeden szczególny w Strasburgu, który zainicjowała kobieta o imieniu Troffea. Dziewczyna tańczyła dzień i noc, a po miesiącu po ulicach miasta pląsało już 400 podobnie nakręconych osób. Zatrwożeni rajcy miejscy kazali medykom zbadać fenomen. Odkryto, że tańczący cierpią na chorobę „gorącej krwi” i wyleczy ją tylko wielka scena, na której chorzy będą mogli dalej tańczyć. Przypominam, ze to było przed epoką DJ Testio i Wesbama! Niestety nawet po najlepszej imprezie trzeba wrócić do domu, gdzie czeka żona i teściowa. Nasza dzisiejsza opowieść jest właśnie o tym. Dodam tylko, że uczestnicy imprezy Troffei w znakomitej większości zatańczyli się na śmierć. Czyli taki Megadeath.
Komentarze: 0
Logowanie:
Facebook